poniedziałek, 16 kwietnia 2018

Sierra - Optymista w częściach... dosłownie

Aaron de Leon
Jeżeli niezręcznie ci odwiedzić przyjaciół bez specjalnego powodu, powiedz im, że przychodzisz życzyć im Bardzo Szczęśliwego Czwartku.
Pseudonim: Bardzo dawno temu miał numer operacyjny... I o ile dobrze kojarzy fakty, zaczynał się od formułki: ,,Talosańskie Służby Porządkowe, Samodzielny Batalion Tango, Pluton Charlie, Drużyna Sierra, numer jednostki..." No właśnie. Nie potrafi sobie przypomnieć tego nieszczęsnego ciągu cyfr, którymi się przedstawiał. Na szczęście już go nie potrzebuje, bo powołanie się na przynależność do TSP czy TCS od lat nie mówi ludziom niczego konkretnego. Dlatego przedstawia się prosto i krótko – jako Sierra – i tylko czasem ktoś złośliwie ktoś przezwie go Łabędziem.
Imię: Vassil – tak mówi nieśmiertelnik przywiązany do paska jego spodni poczerniałym łańcuszkiem. Blaszka jest stara i powyginana, a imię i nazwisko tylko cudem uniknęło muśnięcia kulą, która dekady temu przeszyła go na wylot. Sierra nie pamięta jednak w jakich okolicznościach stał się właścicielem tego nieśmiertelnika. Wie natomiast, że imię brzmi mu obco. Zupełnie jakby należało do kogoś innego; było przybranym na potrzeby misji przydomkiem, który nigdy nie stanie się prawdziwym imieniem albo tymczasowym półśrodkiem, do którego nie powinien się przyzwyczajać. Może to nie był jednak jego nieśmiertelnik?
Nazwisko: Estes. Zwyczajne, proste nazwisko, które również wyczytał z tego samego nieśmiertelnika. Sierra go nie znosi, ale przynajmniej reptilianie lubią za nim wołać, bo ładnie im syczy.
Płeć: Mężczyzna – chociaż tej informacji jest absolutnie pewien.
Wiek: Co najmniej kilkadziesiąt lat, chociaż możliwe, że jakiś czas temu przekroczył setkę. Nie do końca orientuje się w datach i nie wie ile czasu minęło od kiedy włączył się po raz pierwszy, ale pamięta czasy, kiedy na Talos chciało się przyjechać z własnej woli i zostać na zawsze.
Rasa: Zasadniczo problem polega na tym, że Vassil nie wie kim właściwie jest. Zawsze uważał się za człowieka, ale człowiekiem na pewno nie jest. Myśli jak człowiek, zachowuje się jak człowiek, a nawet ma częściowo ludzkie odruchy i odczucia... Ale rutynowe naprawy i wyrzucane przez oprogramowanie ostrzeżenia o kiepskim stanie jasno dały mu do zrozumienia, że pod zewnętrznym pancerzem nie ma ani strzępka ludzkiego ciała. Wobec tego nie potrafi jednoznacznie stwierdzić czy jest robotem, cyborgiem czy jeszcze czymś innym.
Rodzina: A miał w ogóle jakąś? Jeśli jest robotem, najpewniej nie, bo powstał w warsztacie. A jeżeli jednak istnieli, pewnie i tak już od dawna nie żyją. Którego scenariusza by nie rozważać, Sierra jest na świecie sam. Tylko jakoś nie za bardzo mu taki stan rzeczy przeszkadza.
Miłość: Potrafiłby się przywiązać do drugiego człowieka na zasadach prostego partnerstwa. Nie jest natomiast pewien czy potrafiłby pokochać. Dlatego nie garnie się do sprawdzania jak bardzo potrafi być człowiekiem, bo nie czułby się dobrze, gdyby zawiódł w taki sposób drugą osobę. W końcu miłość to poważna sprawa.
Aparycja, cechy szczególne: Sierra wygląda i zachowuje się dokładnie tak, jak powinien funkcjonariusz grupy uderzeniowej sił porządkowych – niby nie jak żołnierz, ale jakoś trudno pozbyć się wrażenia, że brał udział w czymś podobnym. Przy czym Vassil wykształcił w sobie jeszcze jedną cechę dodatkową – przesiąkł esencją bycia łowcą nagród, w efekcie czego stał się dziwną hybrydą solidnej dyscypliny przy pracy i luźnego podejścia do niej. I tę dziwność widać już na pierwszy rzut oka, kiedy tylko zamieni się z nim kilka słów. O ile ktoś zdecyduje się z nim porozmawiać nie odstraszony wcześniej jego wyglądem. Sierra, wbrew swoim własnym słowom, nie wygląda ani na przestarzały model cyborga, ani na konającą technologię. Może i anatomicznie nie zgadza się z współczesną modą, ale zewnętrzny pancerz – jak nic pancerny – nadal błyszczy nielogiczną nowością. Nie jest pozbawiony rys i odprysków, ale Sierra żadnych wgnieceń czy poważniejszych uszczerbków na nim nie zarejestrował. Niestety, jak to w przypadku niedopracowanej, starej technologii bywa, pancerz nie jest doskonały. Sierra wiele by dał, żeby zewnętrzna powłoka była bardziej szczelna i zasłaniała co ważniejsze przewody biegnące pod nią. Niestety wtedy nie mógłby się ruszać, bo zawiasy nie miałby miejsca do pracy. Ze swoimi wadami musiał się po prostu pogodzić i nauczyć żyć. Dlatego już nie raz i nie dwa zdarzyło mu się wracać do tymczasowego domu, wlokąc za sobą bezwładną od kolana w dół nogę i przytrzymując sprawną ręką irytująco kołyszące się ramię. Ciało Vassila z zewnątrz wykonane jest wyłącznie z tego cholernie wytrzymałego metalu i nie mniej trwałych tworzyw sztucznych, które w dotyku nijak nie przypominają popularnej u nowszych cyborgów sztucznej skóry. W środku natomiast składa się głównie z kabli, przewodów, zawiasów i syntetycznych mięśni. Znacznie gorzej mu określić zawartość głowy, bo takiej operacji sam na sobie nie jest w stanie przeprowadzić, a nie powierzyłby swojej wątpliwej egzystencji obcemu ,,fachowcowi". Twarz Sierry nie przypomina niczego co ludzkie, bardziej przywodząc na myśl wyszukany kask motocyklowy – brak jej chociaż namiastki wizjerów, oczywistego źródła głosu, a nawet czegoś, co mogłoby pełnić rolę nosa. Dlatego nie może ruchem brwi czy zmrużeniem oczu zamanifestować swoich uczuć, ale na szczęście potrafi się obejść i bez tego. Jest wdzięczny stwórcom za to, że nic na twarzy mu się nie rusza, bo to oznacza, że nic nie może mu się zaciąć w dziwnej pozycji. Stan techniczny Sierry pozostawia wiele do życzenia i pozbawia go wszelkiej nadziei na poprawę – będzie tylko gorzej. Od kilkudziesięciu lat produkcja części zamiennych dla jednostek TSP w zasadzie przestała istnieć, a współcześniejsze zamienniki bardzo często nie pasują i wchodzą w konflikt z oprogramowaniem. Poza tym niewielu podejmuje się próby stworzenia czegokolwiek na zamówienie, a nawet jeśli już się zdecydują, ustalają ceny, które przy optymistycznym obrocie spraw pochłaniają kilkumiesięczny zarobek Vassila. Na szczęście nie musi wydawać pieniędzy na jedzenie czy szukać miejsca na nocleg, bo biomasa na pewno go nie napędza, a reset systemu – przy jego postępującej amnezji – mógłby skończyć się tragicznie. Wobec tego trochę łatwiej mu zaoszczędzić na najbardziej palące naprawy. Tylko jeden system zepsuł mu się permanentnie i nijak nie chce dać się naprawić. Padła mu stabilizacja obrazu, dzięki czemu świat Vassila bez przerwy się kołysze i przekrzywia, bo każdy, nawet najmniejszy ruch powoduje chociaż drobne zmiany w tym, jak odbiera obraz. Znając życie, wcześniej czy później siądzie też inny, bardzo ważny system, który jeszcze bardziej utrudni mu życie, a Sierrze po raz kolejny przyjdzie się dostosować i zaakceptować nową rzeczywistość.
Charakter: Po cyborgach na ogół nie spodziewa się nadmiernego zdrowia psychicznego. Niemal każdy jest jakoś skrzywiony, zupełnie jakby metalowe ciało automatycznie uszkadzało też mózg. Jednym trudniej ukrywać swoją chorobę, innym przychodzi to z łatwością, ale prawdę mówiąc, każdy wcześniej czy później odkrywa, że coś poszło nie tak jak powinno. Może poza Sierrą, bo pomimo dekad spędzonych w sztucznym ciele i braku dowodów na własne człowieczeństwo zachował niemal zupełne zdrowie psychiczne. On się nie zmienia, a testy psychologiczne przeprowadzane w metalowym ciele poszły mu zdumiewająco gładko i sprawnie. A przynajmniej tak słyszał, bo jego wspomnienia stopniowo się zacierają. Szwankujące oprogramowanie nie pomaga mu zachować pamięci i coraz bardziej mu dokucza, utrudniając i tak nie najłatwiejsze życie. Coraz częściej łapie się na tym, że nie potrafi przypomnieć sobie pewnych, nierzadko ważnych szczegółów. Najwyraźniej jakieś zdewastowane nośniki danych rozpoczęły otwarty bunt przeciwko dalszej destrukcji... Może dlatego Sierrze zdarza się palnąć coś od rzeczy i nawet tego nie zauważyć. Vassil nigdy nie odnalazł się zupełnie w Talosie, którzy znają wszyscy dookoła. Jego Talos był piękny, a wzorce, które stamtąd wyniósł żyją w nim, jakby przewrót dokonał się ledwo dzień wcześniej. Łowcy nagród nie byli tam potrzebni, a rangerzy nie istnieli. Jego Talos JEST doskonałym środkiem galaktyki, gdzie ludzie nie patrzą na siebie przez celownik. Malownicza planeta, gdzie chce się żyć. I gdzieś w tym utopijnym świecie znalazło się miejsce dla TSP, których jedynym obowiązkiem był pilnowanie, by wszystkim żyło się jeszcze lepiej. Nie ma pojęcia jakim cudem jego Talos stał się Talosem, na którym przyszło mu żyć. Zrobił jednak wszystko, żeby żyć dalej tak, jakby nigdy nic się nie stało. Sierra nie ma czasu przejmować się szczególnie czymś, na co nie ma wpływu. Może tylko żałować, że jego czasy bezpowrotnie minęły. Chociaż przychodzi mu to z trudem – Vassil Estes ma swoje żelazne zasady, a jedna z najważniejszych nakazuje mu, by żył tak, żeby żałować niczego nie musiał. Prawdopodobnie tylko dzięki temu nadal odnajduje w życiu szereg drobnych przyjemności. Sierra nie jest typem człowieka, który lubi obnosić się z kiepskim samopoczuciem, więc nawet jeśli wszystko wali mu się na głowę, nadal bije od niego charakterystyczny optymizm pokroju: ,,Banda tych złych odstrzeliła stopę mojemu szefowi? Przynajmniej jest szansa, że to przeżyje, a potem zapłaci. No i pogoda dzisiaj doskonała na nocne pościgi!" Zawsze szuka plusów, starannie ignorując minusy. Bo Talos jest dobry, tylko trochę się pogubił. Nie oznacza to bynajmniej, że jak ostatni kretyn zaufa wszystkiemu, co zobaczy. Vassil nie ma złudzeń i wie, że ze wszystkich spaczeń to ludzie się Talosowi najmniej udali. Mimo wszystko zawsze próbuje dać szansę, chociaż nie wszyscy potrafią docenić taki gest. Dla takich ludzi Sierra ma opracowany cały wachlarz drobnych złośliwości, wśród których nieco przesadne podkręcenie mocy paralizatora przy podawaniu ręki na powitanie albo przydepnięcie czyichś palców z doskonale zatroskanym: ,,Przepraszam! Znowu się zacięło. Już naprawiam, wytrzymaj tak kilka minut, dobra?" brzmi jak niewinna zabawa. Vassil nie lubi się mścić krótko i treściwie. Jego zemsta rozłożona jest w czasie i niemalże w całości składa się z przytyków i ,,przypadkowych" wypadków. Ostatecznie jest rodowitym Talosańczykiem, a z niektórymi cechami natury nie da się wygrać. Arkanin będzie uważał się za lepszego niezależnie od miejsca i czasu, wandal każdego obcego humanoida potraktuje tak samo, skag zawsze będzie atakował przejeżdżające karawany, a Talosańczyk nie odmówi sobie uprzykrzenia życia drugiemu nielubianemu człowiekowi. Sierra jest przy tym rozbrajająco szczery i uczciwy. Zwyczajnie nie widzi sensu w oszukiwaniu, bo po co robić sobie wrogów? Jeśli umawia się na konkretne pieniądze i uznaje, że tyle mu wystarczy czemu miałby chcieć więcej? Gdyby mu zależało na konkretnej sumie negocjowałby przed podjęciem się roboty. Kombinować też niespecjalnie lubi, bo jakoś nie ma ochoty na paraliż od przegrzania. Jak na cyborgopodobną istotę niewiadomej konstrukcji sprawia wrażenie całkiem równego człowieka. A na pewno jednego z weselszych i lubiących sobie pożartować, kiedy pozwala okazja. Uwielbia zmuszać aparat mowy do wydawania dźwięku podobnego do śmiechu, bo ludzie jakoś od razu lepiej reagują, gdy się ich rozśmieszy. Jednak nie bawią go żadne półsłówka i jeśli ma coś do powiedzenia, najpewniej powie to, nie przebierając w delikatnych słowach. Jego bezpośredniość czasami jest okrutna, mimo że Vassil nie ma nic złego na myśli. Nigdy nie odmawia pomocy, jeśli mieści się ona w granicach jego możliwości i – co ważniejsze – sumienia oraz moralności. Ma też świadomość tego, że nie jest ani niezastąpiony, ani pozbawiony wad. Doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że jest mentalnie do tyłu. Wie, że nie jest najlepszym dyplomatą, agresorem, ani nawet łowcą nagród. Powody są różne: bo ma skrupuły; bo zna litość; bo inni są zwyczajne lepsi; bo ich świat nie obraca się bokiem przy przechyleniu głowy. Ale Sierra jest uparty w tym co robi, nawet jeśli nigdy nie osiągnie perfekcji i już zawsze będzie tylko dobry. Bo jemu wcale nie chodzi o wykorzystywanie okazji. Nigdy nie robi czegoś dlatego, że, tylko raczej pomimo czegoś, a szumna wizja stałego samodoskonalenia jakoś go nie pociąga. Podoba mu się tak, jak jest, bo i tak jest z siebie dumny. Swojej profesji łowcy nagród też nie traktuje jako świętej misji. Nie bierze udziału w wyścigu po większą sławę i większą nagrodę. Dla niego branie zleceń jest sposobem na życie i opłacenie rutynowych napraw rozsypującego się ciała. Poza tym jest też lekarstwem na nudę i bezczynność, bo gdyby nie to, że ma zajęcie, nadawałby się tylko do siedzenia i bezmyślnego obserwowania ściany. Sierra po prostu musiał zostać łowcą nagród, bo nie widział dla siebie miejsca nigdzie indziej. A jednak odstaje nieco na tle bardziej stereotypowych przedstawicieli zawodu. Vassil nie znosi bezprawia. Głównie własnego, bo zdążył już zauważyć, że świata nie zbawi i lepiej się nie wychylać. Mimo że jest w zasadzie bezkarny i tak stara się jak może, by mieć dobry powód. Nie potrafi oszukać kogoś, okraść, a już na pewno nie zabić z kaprysu. Jeśli może poprzeć swoje działanie logiką – nie ma większego problemu. Nawet wewnętrzne bariery mają przecież swoje luki i można pozwolić sobie od czasu do czasu na ustępstwa.
Częste miejsca pobytu: Mógłby nazywać się objazdowym łowcą nagród. Krąży od miasta do miasta w poszukiwaniu zleceń czy innej drobnej roboty. Najbardziej podoba mu się chyba w Devlin – tamtejsze złomowisko jest najprawdziwszym skarbcem.
Song ThemeInfra-Red – Three Days Grace | I Am Human – Escape The Fate | The Good Life – Three Days Grace
Stopień rozgłosu: 2 (0/1000 PD)
Sojusznicy: W tej kwestii poszło mu aż zdumiewająco łatwo. Stitch niemalże się o niego potknęła w pewnym barze, którego nazwy i tak nie zapamiętał. I tak już z nim została na dobre i na złe. Sierra nie ma nic przeciwko temu. Ba, uwielbia swoją zębatą koleżankę!
Wrogowie: Nie spieszy mu się do wchodzenia w drogę komukolwiek.
Broń: Sierra odebrał w TSP przeszkolenie, które obejmowało swoim zakresem posługiwanie się bronią palną, ale nigdy nie był ekspertem w jej używaniu. W zasadzie nigdy nie spieszyło mu się do sięgania po przemoc, a do oddawania strzałów ostrzegawczych w niebo celności nie potrzebował (,,Nie jestem aż takim idiotą, żeby nie umieć wypalić gdzieś do góry"). Dlatego najczęściej i najskuteczniej używa paralizatora na stałe wmontowanego w jego prawą dłoń. Vassil bez problemu potrafi go włączyć i ustawić odpowiednie natężenie, nie wykonując przy tym żadnych ruchów. Stąd nie zawsze tylko ostrzegawczo ,,łaskocze". Byłby w stanie nawet zabić, gdyby odpowiednio długo i mocno kogoś poraził. Do jego stałego wyposażenia Sierry należy jeszcze niezawodny, chociaż odrobinę wyszczerbiony nóż survivalowy. Jednak w obliczu nowych standardów planety, szybko okazało się, że tak ubogi arsenał nie wystarcza, więc od kilku lat ćwiczy się w używaniu maczety (i tak nie było go stać na nic lepszego) i jakiegoś krótkiego pistoletu. Vassil albo nigdy nie zapytał, albo zapomniał o takim detalu jak model własnej broni, bo pytany o nią rozkłada bezradnie ręce i wzrusza ramionami. Grunt, że wbudowany w nogę schowek zapełniony jest amunicją, która mieści się do magazynka...
Umiejętności: Sierra wyszedł z założenia, że skoro rozsypuje się od środka i nic nie może na to poradzić, powinien dołożyć starań, żeby przywarła do niego opinia ,,tego, nie do skasowania". Nie tylko dzięki kuloodpornej powłoce daje wrażenie niezniszczalnego. Vassil jest mistrzem szybkiej i prowizorycznej naprawy, nawet jeśli techniki, których używa przyprawiłyby niejednego znawcę o grymas przerażenia. Tak czy siak własnym ciałem pokazuje, że jego eksperymentalne metody faktycznie działają. Zwłaszcza, kiedy przyjdzie mu się pochwalić, że jego największymi osiągnięciami są przykładowo przytwierdzenie na nowo wyrwanej w łokciu ręki czy wymiana przełamanego na drugą stronę stronę zawiasu w kolanie – cuda jedynej dostępnej mu medycyny. W zasadzie tylko sobie zawdzięcza to, że jeszcze nikt nie przybił mu do czoła karteczki z ,,Nie wato zachodu." i nie kazał go zezłomować. Mimo to nie jest zupełnie zaznajomionym z fachem mechanikiem i na bardziej wymagające usterki nic nie może poradzić. I tak przesunął swoje granice daleko na zakres bezpośrednio grożący trwałym unieruchomieniem. Ostatecznie nawet do kołysania obrazu udało mu się przyzwyczaić, bo widzi więcej niż inni. Potrafi przełączać się pomiędzy wieloma wariantami odbierania obrazu. Co prawda nie uważa, by możliwość oglądania świata w ultrafiolecie czy podczerwieni (bliższej, dalszej, średniej – bez różnicy) wybitnie często ratowała mu życie. Inaczej ma się sprawa przy możliwości przybliżenia sobie obrazu bez konieczności dźwigania ze sobą lornetki. Z ciekawszych ,,nakładek" wmontowane ma jeszcze identyfikowania ludzi na podstawie przepływających w ich ciałach impulsów elektrycznych, chociaż każdy obiekt podpięty do sieci elektrycznej zwraca jego uwagę słabym migotaniem. Gdyby naprawdę się postarał mógłby odsiać ze swojego pola widzenia każdy kolor z wyjątkiem jednego z dokładnością do odcienia albo zobaczyć fale radiowe i całą masę innych udziwnień... Sierra na co dzień nie wykorzystuje nawet ćwierci swoich filtrów optycznych i nie jest to dyktowane strachem o przegrzanie obwodów wzroku. Uważa, że stałe przełączanie się pomiędzy obrazami jest czasochłonne i dezorientujące. Poza tym w TSP nauczyli go skutecznie walczyć wręcz. Obezwładniłby człowieka na kilka sposobów, w zasadzie nie wkładając w to większej siły. Przecież ma mięśnie z syntetyku i żaden przeciętny człowiek nie może być silniejszym i szybszym od niego.
Towarzysz: Nie miał, nie ma i nie planuje mieć. Dla jasności: On sam nawet lubi zwierzęta, tylko one go unikają, nie chcąc mieć nic wspólnego z sztucznym ciałem.
Wykonane zlecenia:
  - [#10] O cztery ręce za dużo
Nick na howrse: Apocalypse Rider

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz