[PROFIL PO REWORKU]
AyyaSAP |
Imię: Właściwe to Evelyn, ale jakoś się przyjęło nazywanie jej po prostu Eva i sama pani doktor tak się zwykła przedstawiać. Lubi myśleć, że to swego rodzaju zerwanie z przeszłością. Ponadto, podobnie jak z nazwiskiem, ludzie lubią je zdrabniać do ,,Evie". Najwyraźniej mówienie o annvillskim Aniołku pełnym imieniem nikomu nie pasuje.
Nazwisko: Maddison
Płeć: Kobieta
Wiek: Nikt właściwie nie wie, ile lat ma Evie. Nie wygląda staro, ale ma za sobą już trochę bagażu życiowego, można by więc obstawiać między trzydziestym, a czterdziestym rokiem życia. Sama Maddison w odpowiedzi tylko uśmiecha się pobłażliwie i żartobliwie karcącym tonem wyjaśnia, że żadnej kobiety nie wypada pytać o wiek.
Rasa: Człowiek, jednakże zmodyfikowany w lekkim stopniu. Ponieważ urodziła się w czasie jednego z wielu lotów kosmicznych kolonialnej arki, jej geny są w jakiś sposób naturalnie zmutowane. Na szczęście nie grożą jej przez to żadne choroby, ale specjalnych zdolności również nie posiada. Jedynym dziwnym, co u siebie zaobserwowała, jest zwiększona (w porównaniu do przeciętnego talosanina) tolerancja niesprzyjających klimatów. Zanotowała to już po swojej pierwszej wizycie na obcej planecie i przy każdej następnej sytuacja się powtarzała. Oczywiście nie jest w stanie przeżyć w skrajnych warunkach, ale potrafiła łatwo przyzwyczaić się do talosańskich temperatur i naturalnego tutaj promieniowania.
Rodzina: Miała kiedyś córkę. Emmę. Zmarła mając około półtora roku. Kobieta nadal trzyma na biurku swoje zdjęcie z nią na rękach. Nie lubi wspominać, ale nie chce zapomnieć, bo przez krótki okres w jej życiu dziecko było jedynym, co trzymało ją przy zdrowych zmysłach.
Miłość: Istnienie Emmy świadczy o tym, że kiedyś Evie kogoś miała. Na pewno jednak teraz nikogo nie szuka, co może być efektem poprzedniego związku. O ojcu Emmy kobieta mówi jeszcze mniej niż o córce i jeszcze szybciej zmienia temat. Przez swoją urodę - dosyć nietypową jak na standardy Talos - Aniołek musiał przywyknąć do bycia podrywanym, czasem taktownie, czasem mniej. Jakkolwiek kto by nie próbował, na pewno nie jest to odpowiedni sposób. Póki co wszystko wskazuje na to, że Evy nie da się zdobyć. Ale ciężko ukryć, że kulturalne, trafne i nie nachalne komplementowanie zdecydowanie na nią działa. Pod tym względem łatwo wprowadzić ją w zakłopotanie. I podobno nawet z czerwonymi policzkami wygląda niezwykle uroczo.
Aparycja, cechy szczególne: Przezwiska mają to do siebie, że dobierane są na bazie charakterystycznych dla danej osoby cech. Stąd na Talosie popularna mnogość pseudonimów dotyczących jednej osoby. Talosanie, w szczególności łowcy nagród, lubią podkreślać jak najwięcej swoich cech, zarówno charakteru jak i wyglądu. Trudniej tutaj trafić na kogoś, kto ma tylko jedno przezwisko, które doskonale opisuje całą osobę. A Evie zdecydowanie jest jedną z tych nielicznych osób. Nazywanie jej Aniołkiem jest trafne więcej niż pod jednym względem, bo kobieta nie tylko charakter ma piękny, ale i aparycję niewinną, czystą i naprawdę nie z tej planety. Jej obce pochodzenie widać na pierwszy rzut oka - ma delikatne rysy i cerę gładką jak lalka z porcelany (nie licząc jednego pieprzyka po lewej od nosa). W parze z jasną skórą idą także włosy i oczy. Kręcące się na końcach loki mają barwę złotawego blondu. Sięgają łopatek i Evie zawsze spina je w porządny kucyk, wypuszczając tylko parę pasm grzywki na czole. Oczy Maddie - jak można się spodziewać - mają jasną, bladobłękitną barwę. Jeśli nie jest akurat w podróży albo w trakcie zlecenia, z reguły je maluje. Nie żeby specjalnie potrzebowała makijażu w takim miejscu jak Annville, w szczególności jeśli do towarzystwa ma głównie samą siebie. To raczej przyzwyczajenie, wyciągnięte z życia przed Talosem. Lubi dobrze wyglądać. Nie ma już okazji ładnie się ubierać, więc przynajmniej nakładając makijaż może poczuć się... ,,normalnie". Z taką twarzą na ukrycie się w tłumie wielkiej szansy nie ma, więc dawno przestała się tym martwić. Zresztą nie tylko twarz ją zdradza: ma prawie metr osiemdziesiąt wzrostu, a przez szczupłą budowę ciała wydaje się jeszcze optycznie wyższa. Dodatkowo lubi buty na obcasiku. Nie znajdziesz w jej szafce niczego na całkowicie płaskiej podeszwie - jej długie nogi zasługują na trochę sprawiedliwości w tym okropnym świecie. Nic więc dziwnego, że w jakimkolwiek towarzystwie zalicza się ją do ,,tych wyższych", a przynajmniej ,,wyższych kobiet". Biustu specjalnie wielkiego nie ma i nie czuje się przez to pokrzywdzona. I tak nie zwykła go specjalnie eksponować. Najbardziej wyzywającym ubiorem w jej szafie są chyba spodenki i podkoszulek na ramiączkach (najwygodniejszy strój na wieczór we własnym domu). Gdy musi gdzieś wyjść, zakłada zwykłe spodnie (byle długie!), sznurowane buty z cholewą przynajmniej powyżej kostki i starą kurtkę moro z wyszytymi symbolami medyka. Rzadko rozstaje się także z torbą z lekami, opatrunkami i przyrządami medycznymi. Jej zawartość to dla przypadkowego świadka jakaś czarna magia - doktor Maddie nosi ją absolutnie zawsze i nigdy nie marudzi, by było jej z tego powodu niewygodnie, ale gdy wyciąga zawartość ,,apteczki" nagle okazuje się, że wystarczyłaby do przeprowadzenia prostej operacji. Z sentymentu Evie trzyma także parę nieśmiertelników i wojskowy beret, również z oznaczeniami medycznymi. Zapytana o pochodzenie wspomina coś tylko o służbie w koloni, ale gdzie i której - nie wiadomo.
Charakter: O Evie Maddison można by powiedzieć, że jest piękną książką w ślicznej okładce. Większość osób, jaka miała z nią choćby krótki kontakt, bez wątpienia nazwałaby ją jedną z najlepszych ludzi z jakimi kiedykolwiek mieli do czynienia. Widać po niej, że wychowała się w zupełnie innej mentalności niż talosańska. Brakuje jej tej charakterystycznej... hardości? Niewrażliwości? Jakkolwiek by tego nie nazwać, Eva na pierwszy rzut oka wydaje się zbyt delikatna jak na tak paskudną planetę. Czasem aż dziw bierze, że mieszka tutaj już dobre kilka lat, że nie uciekła z powrotem między gwiazdy gdy miała ku temu okazję, albo, że nie przeniosła się jeszcze do Arc - miejsca o wiele bardziej pasującego dla solidnej lekarki niż zakurzone Annville. Maddie bowiem (jak każda wspomniana solidna lekarka jej zdaniem powinna) posiada wyjątkową cechę: empatię. Ta empatia, czy też wręcz współczucie wobec stanu mieszkańców Talosu, odciętych od o wiele lepszego technologicznie Arc, sprawiło, że zdecydowała się tutaj zostać. Inna sprawa, iż trafiła na tę planetę w dosyć ciężkim stanie psychicznym i tym, czego potrzebowała najbardziej, było zajęcie. Musiała czuć, że coś robi i, co ważniejsze, że ma na coś wpływ. Tak więc zamieszkała w Annville i od tamtej pory pomaga jego mieszkańcom oraz każdemu innemu, kto jej pomocy potrzebuje. W taki sposób wyciągnęła Annville i samą siebie z ciężkiego stanu, krok po kroku, ale bez wątpienia jej wkład miał znaczenie w poprawie stanu tego miasta. Niegościnni mieszkańcy szybko ją polubili i dzisiaj idąc ulicą zawsze słyszy przynajmniej jedno ,,Dzień dobry, pani doktor!" zanim dotrze do zakrętu. Evie ciężko nie polubić. Prawda, jest lekarzem i ludzie nie lubiący żadnych lekarzy mogą źle kojarzyć sobie wizyty w jej gabinecie, ale stanowcza większość jednak ma o niej dobre zdanie. Dobre, lub pobłażliwie pozytywne - niektórzy, znający Maddison dość płytko, szybko uznają ją za ,,zbyt miłą" w nieco innym pojęciu. Kobieta niejednokrotnie spotkała się z komentarzami, że ze swoim nastawieniem nie pożyje na Talosie zbyt długo. Najczęściej mówią tak ludzie, których spotkała z dala od Annville, szczerze przekonani, iż Aniołek dopiero co zszedł z pokładu krążownika w Arc. Evie ciężko ukryć jak bardzo ją taka opinia uraża, ale nie zagłębia się w dyskusję przekonana, że w pewnym momencie coś - jakiś nagły wypadek, czy też fragment rozmowy - sam w sobie zaprzeczy stwierdzeniu, jakoby nie miała pojęcia o prawdziwej naturze Talosu. Nigdy jednak nie obraża się trwale za takie niedopatrzenie. Zdaje sobie sprawę, że jej aparycja i zachowanie działają w tej kwestii zwodniczo, w końcu brzydzi się stosowaniem przemocy, chętniej spędza czas w znajomej okolicy niż na jakimś pustkowiu i nawet nie klnie, gdy się autentycznie wścieka. I nie jest to pierwsza planeta, na jakiej usłyszała coś podobnego. Gdy aplikowała do wojska na stanowisko medyka też powiedziano jej, że może być do tej roli ,,zbyt delikatna", ale czas pokazał swoje i nikt z kolonii już nie kwestionował udziału Evy w jakiejkolwiek misji. To zdecydowanie jej zawód i doświadczenie wyniesione z ciężkich sytuacji dało jej ,,to coś", co pozwoliło kobiecie przetrwać na Talosie. Wystarczająco długo zajmowała się urwanymi kończynami, odmrożeniami, ofiarami eksplozji, trucizn, gazów i dzikich zwierząt, by bycie świadkiem strzelaniny nie robiło na niej większego wrażenia. Zarówno poza walką jak i pod ostrzałem umysł Maddie nadal pracuje trzeźwo. Nie lubi tego (bo kto normalny lubi czuć się zagrożonym przez całą dobę?), ale potrafi z tego wyjść cało. Co ważniejsze, jest w stanie potem pomóc komukolwiek w potrzebie. Mentalność lekarska Evie nie pozwala jej przejść obojętnie obok człowieka w potrzebie, jeśli wie, że jest w stanie mu pomóc. Postawa miłosiernego Samarytanina nie jest na tej zrujnowanej planecie częstym zjawiskiem, jednakże nigdy całkowicie nie wymarła, czego Aniołek jest dobrym przykładem. Nieważne kim jesteś i co zrobiłeś, jeśli przyjdziesz do gabinetu doktor Maddison, ona zawsze cię przyjmie. Stąd biorą się te najbardziej nietypowe znajomości Evy z innymi łowcami nagród. Kobieta potrafi z miejsca poznać innego przedstawiciela tej profesji i często bywa ciekawa, kim właściwie jest jej nowy pacjent. W przypadku jakiegokolwiek innego człowieka czy nieczłowieka stara się zachować skupienie i nie pytać o cokolwiek, w końcu czasem lepiej jest wiedzieć mniej niż za dużo. Czasem rzuca tylko jakimś komentarzem, lub zagaja do rozmowy, jeśli widzi, że pacjent ma na to ochotę czy też potrzebuje się wygadać. Jednakże łowcy nagród zawsze ją intrygują do tego stopnia, że pozwala sobie na nieco więcej ciekawości. Z doświadczenia wie, iż odpowiedź na choćby błahe ,,Co ci się stało?" może powiedzieć jej sporo o tym, z kim ma do czynienia. Niestety jest to jedno z niewielu pytań, które może usprawiedliwić potrzebą postawienia dobrej diagnozy i udzielenia odpowiedniej pomocy. Inne pytania jakie jej się wymykają w czasie badań bywają bardziej odbiegające od ich tematu. Trzeba dodać, że wie, kiedy przestać. Prawdę mówiąc, wystarczy raz dać jej do zrozumienia, że niczego się na dany temat nie dowie, by dała rozmówcy spokój. Względny spokój, bo z reguły przechodzi wtedy do luźniejszego tematu, nadal próbując wciągnąć drugą osobę do dialogu. Czasem kończy się to tak, że przez cały czas tylko ona mówi. Wtedy pozostaje jej tylko wzruszyć ramionami i mówić dalej, nie przejmując się, czy ktoś jej w ogóle słucha. Może to zabrzmieć śmiesznie, ale w taki sposób zawiera przyjaźnie, bo jeśli jej towarzysz faktycznie ją przez ten cały czas słuchał, tylko po prostu sam nie chciał mówić, to już zdobył u niej plus. A posiadanie wśród dobrych znajomych wykwalifikowanego lekarza na pewno się przydaje, zwłaszcza, że pomaganie przyjaciołom to dla Evie priorytet. Może się to także niestety wiązać z pewną dozą ,,matkowania": ,,Coś ty znowu zrobił?", ,,Gadaj, co ci dolega, albo sama sprawdzę", ,,Kiedy ty się nauczysz?" i tym podobne to zdania, jakie znajomi Aniołka bez wątpienia słyszą wystarczająco często, by tylko przewracać oczami w odpowiedzi.
Częste miejsca pobytu: Eva na stałe mieszka w Annville, gdzie ma swój własny gabinet i dobrą reputację. Nie oznacza to, że nigdy go nie opuszcza - jeśli trafi się wystarczająco ciekawe zlecenie lub ktoś znajomy poprosi ją o pomoc, kobieta nie ma oporów przed spakowaniem apteczki i ruszeniem w świat.
Song Theme: Thief - Imagine Dragons | Pompeii - Bastille
Stopień rozgłosu: 2 (0/1000 PD)
Sojusznicy: Zawarła ciekawą znajomość z pewnym złodziejem, który lubi od czasu do czasu ,,pożyczyć" trochę bandaży i leków, jeśli akurat ich potrzebuje. Zmora raczej nie wpada do niej z wizytą bez potrzeby. Evie uznaje go za przyjaciela, bo, szczerze mówiąc, jest chyba jedynym stałym pacjentem, którego widok (a w związku z tym fakt, że jeszcze żyje i ma się względnie dobrze) faktycznie ją cieszy. Poza tym, mówienie sobie ,,Przyjaciel wpadł z wizytą" brzmi o wiele lepiej od ,,Znowu włamał się do mnie ten sam człowiek".
Wrogowie: Evie raczej nie chce mieć żadnych wrogów. Stara się być wyrozumiała wobec ludzi, którzy jej z jakiegoś powodu nie lubią. Nie potrafi sobie wyobrazić, co musiałaby komuś zrobić, by uznawał ją za wroga.
Broń: Prosty pistolet, wyciągany raczej w ostateczności, oraz częściej używana przez nią długa (sięgająca prawie czubka głowy Aniołka), biała laska, którą nazywa ,,kaduceuszem". Poza tym, że jest to broń tępa i - w granicach rozsądnego użytku - niezdolna wyrządzić trwałych szkód, ma także specjalną właściwość. Nie bez powodu ciągnący się przez jej całą długość pomarańczowy pasek świeci w ciemności - kaduceusz potrafi wytworzyć pole energetyczne wokół siebie, które zatrzymuje cokolwiek od przejścia przez nie. Evie dostała go jeszcze w wojsku i niejednokrotnie uratował jej oraz wielu innym życie.
Umiejętności: Jak już niejednokrotnie było wspomniane, Maddison jest przede wszystkim lekarzem, prawdopodobnie jednym z niewielu na Talos, który faktycznie posiada dyplom i licencję na swój zawód. Jej przeszkolenie obejmowało działanie w trakcie działań zbrojnych, jest więc w stanie pracować w prawie dosłownie każdych warunkach. Dzięki dłuższej już działalności na Talosie wyspecjalizowała się w leczeniu zranień i chorób charakterystycznych dla tej planety. Nieważne, czy zaatakował cię bandyta, łowca nagród, skag, płatokolec czy girallon, Evie widziała już każdy rodzaj możliwych tutaj obrażeń i zawsze ci pomoże póki jeszcze żyjesz. Zawsze stara się mieć przy sobie swoją torbę z utensyliami na każdą okazję, dzięki czemu nawet na środku pustyni jest w stanie sobie poradzić. Nie jest też bezbronna - posiada broń palną i potrafi z niej korzystać, stara się jednak robić to tak rzadko, jak tylko jest możliwe. Do samoobrony szybciej sięga po kaduceusz. Potrafi nim zaskakująco dobrze wywijać jak na pozornie delikatną kobietę. W walce nim jest wystarczająco dobra, by położyć napastnika i przy okazji nie okaleczyć go trwale. Dodatkowo korzysta często z tarczy energetycznej: wyciągając laskę przed siebie w nagłym ruchu tworzy mniejszą barierę, którą może odepchnąć cokolwiek o wiele mocniej niż ,,zwykłym kijem", a po wbiciu w ziemię kaduceusz buduje kopułę o średnicy nawet dwa i pół metra. Poza tym wszystkim ma dobrą kondycję (nie przyjęliby jej do wojska, gdyby nie potrafiła przejść przez poligon). Posiada też tą swoją nietypową mutację, dzięki której o wiele lepiej toleruje ciężkie warunki. Maddie nie doskwierają wahania temperatur, bardzo rzadko też choruje na cokolwiek. Granice jej możliwości nadal ją fascynują, ale nie na tyle, by poddawała się eksperymentom. Woli nie sprawdzać, co może ją zabić, a co nie.
Towarzysz: Brak. Zwierzęta kojarzą jej się raczej z ugryzieniami dzięki skagom otaczającym Annville.
Wykonane zlecenia:
- [#4] My precious!
Nick na howrse: RedRidingHood