czwartek, 3 maja 2018

Jazz - Futrzak z zasadami

Pewien człowiek powiedział kiedyś, że dwie rzeczy są nieskończone: wszechświat i ludzka głupota. Może więc jest jeszcze dla tego gatunku jakaś nadzieja, skoro jest świadomy własnego kretynizmu...
Pseudonim: Na pewno nikogo nie zdziwi, że na kota woła się ,,futrzak", ,,pchlarz" czy innym wyzwiskiem nawiązującym do faktu bycia miejskim czworonogiem. Jednak ten niezwykły dachowiec zdobył kilka nieco bardziej ambitnych przezwisk. Jeśli ktoś go szuka (co zdarza się rzadko - częściej sam prosi o robotę) wystarczy popytać o Złośnika lub Przedrzeźniacza. Jak się można domyślić, oba tytułu są wyjątkowo adekwatne do charakteru. Niektórzy wołają też na niego po prostu Czarny, od koloru sierści.
Imię: Jazz. Dostał je od swojego pierwszego właściciela i pomimo sporej niechęci do jego osoby, nie zdecydował się na zmianę. Skoro ludzie statystycznie nie zmieniają imion z tak idiotycznego powodu, po co on miałby to robić?
Nazwisko: Kot z nazwiskiem. Powtórz to sobie kilka razy. Głupio brzmi, prawda? Jazzowi wystarczy być Jazzem - już i tak ciężko go w jakikolwiek sposób podrobić.
Płeć: Samiec
Wiek: Nikt nie jest tego pewien, łącznie z samym Złośnikiem. Na pewno ma więcej niż dziesięć lat, może i nawet dobija dwudziestki. U normalnego kota byłby to już czas na ,,emeryturę", ale po Jazzie nie widać ani śladu starości. Pozostaje jedynie się domyślać, że jeszcze sporo pożyje (o ile nie będzie się prosił o śmierć w męczarniach).
Rasa: Kot. Widać, słychać i czuć. Jednakże już po samym fakcie, że mówi można się domyślać, iż ktoś przy tym kocie grzebał, i to na poważną skalę. Widać to choćby i w budowie ciała Przedrzeźniacza, a jego możliwości intelektualne dorównujące człowiekowi tylko ten fakt potwierdzają. Można chyba uznać, że jest na równi ze zmutowanymi ludźmi, oczywiście jeśli mutantów można uznać za osobną rasę. Nie jemu oceniać.
Rodzina: Z tego co słyszał, to własna matka go odrzuciła. Najwyraźniej był wyjątkowo słabym dzieciakiem i nie widziała sensu w próbie utrzymania go przy życiu. Ironicznie, dzięki temu stał się tym, czym jest teraz i już zdążył przeżyć własne rodzeństwo.
Miłość: Na brak towarzystwa nie narzeka - sporo kobiet i dziewcząt uwielbia koty, ale w żadnym innym znaczeniu. Minusem bycia jedynym w swoim rodzaju jest... no właśnie brak innych twojego rodzaju. Nie interesuje się własnym gatunkiem i nie widzi sensu w zniżaniu się do jego poziomu. Pozostaje mu robić za ,,skrzydłowego". Nawet nie jest w tym taki zły, w końcu gadający kot może robić za świetną przynętę.
Aparycja, cechy szczególne: Na pewno kiedyś zdarzyło ci się pomyśleć ,,Teraz to widziałem już wszystko". Nie był to pierwszy raz, co tylko utrzymuje cię w przekonaniu, że nigdy nie zobaczysz dosłownie wszystkiego. Świat jest dziwny, a zamieszkujący go ludzie, zwierzęta i rośliny jeszcze dziwniejsze. Mieszkańcy Talosu niby już od dawna są uodpornieni na wszelakie dziwactwa jakimi raczy ich rodzinna planeta, jednakże i ich można zaskoczyć. Wśród wandali, girallonów, płatokolców, wszelakiej maści cyborgów i mutantów, to właśnie kot (odrobinę większy od przeciętnego dachowca) wydaje się najdziwniejszy i najbardziej wyróżniający się z tłumu. Przedrzeźniacz jednakże nie ma zamiaru być traktowanym jak wybryk natury na własnej planecie, szybko przypominając, iż pomimo w miarę ,,normalnego" wyglądu jest częścią tej planety, równie charakterystyczną jak byle skag. Ku jego zaskoczeniu nadal potrafi zaskakiwać obcych tylko otwierając pysk - ludzie mają do czynienia z coraz gorszymi paskudztwami, a widok gadającego kota to nadal coś niesamowitego. Kolejny niezbity dowód na ludzką przewidywalność. Ale podobno to nie fakt, że umie mówić jest w tym wszystkim najdziwniejszy. W końcu ile razy dziennie widzisz kota w spodniach i kamizelce kuloodpornej? Nie wspominając już o dopasowanej do kociej głowy masce balistycznej, zasłaniającej pysk aż po nos, zostawiając szczęki wolne (,,To nie miał być kaganiec, jasne?"). Służy tylko i wyłącznie celom obronnym - jest w stanie zatrzymać kulę, czy dwie zanim trzeba będzie załatwić nową. Nikomu się jeszcze nie chwalił z czego ją zrobił i jak, za to z zadowolonym uśmiechem opowiada, że to już nie pierwsza w jego karierze. Jako wyjątkowo dumny kocur, nie wstydzi się w sobie niczego, a już zwłaszcza kilku wyraźnych na ciemnym futrze blizn przecinających jego czoło. Fakt, że nie są w żaden sposób symetryczne ani równoległe wskazywałby, iż powstały w kompletnie innych okolicznościach. Dokładnej historii nikt nie zna, bo nawet sam Jazz ich nie pamięta. Zapytany ze wzruszeniem ramion stwierdza tylko, że jakiś bydlak go podrapał przy tej czy innej okazji, nic wielkiego ani godnego pochwały. Kot ma jeszcze sporo innych blizn na całym ciele, o których już nie za bardzo chciałby rozmawiać. Całe szczęście futro prawie całkowicie je kryje, a spod ubrań i tak ich nie widać. Właśnie, ubrania - Złośnik, wzorem normalnego człowieka, zawsze chodzi ubrany, rozbierając się najdalej do samych spodni i samodzielnie uszytego oliwkowego podkoszulka. Każdemu, komu wydaje się to śmieszne, z miejsca wytyka, że skoro człowiek ma prawo do intymności, to i on jako istota rozumna może czuć się zgorszony przymusem pokazywania się nago publicznie. Czarny jest bardziej ludzki niż się wydaje, zwłaszcza gdy stanie na dwóch łapach. Wiem, to brzmi irracjonalnie, ale Jazz NAPRAWDĘ jest w stanie poruszać się bez problemu na tylnych łapach. Żeby było jeszcze ciekawiej, posiada przeciwstawne kciuki. No dobra, nie przez cały czas - to by było niewygodne przy poruszaniu się na czterech kończynach. Jak można się domyślić z samego początku, kot jest mutantem, ale wykształcenie strun głosowych to nie jedyny efekt prowadzonych na nim eksperymentów. Szkielet Jazza jest jakby bardziej zdeformowaną wersją kociego, co można zauważyć nawet gołym okiem, jeśli odpowiednio się przyjrzysz. Jest to kolejny powód do noszenia ubrań, zwłaszcza spodni przykrywających wynaturzoną miednicę. Złośnik jest w stanie wyprostować się za pomocą przestawiania całych kości ud i ramienia. Daje mu to nieosiągalny dla normalnego czworonoga środek ciężkości, podobny do ludzkiego. Najbardziej widocznym elementem wskazującym na zdeformowanie Jazza są przednie łapy. Już na pierwszy rzut oka byle właściciel zwykłego dachowca zwróciłby uwagę, że ma większy kciuk, umiejscowiony na wysokości pozostałych palców, prawie jakby był pięciopalczastym kotem. Po prawdzie, to wszystkie jego palce są dłuższe od tych u typowych przedstawicieli jego gatunku, czego nie widać dopóki nie porównasz sobie dwóch czworonogów obok siebie. Tak samo jak z większymi kośćmi, Przedrzeźniacz potrafi przestawić swój kciuk tak, by mógł chwytać przedmioty jak człowiek. Cóż, PRAWIE jak człowiek, bo jego łapy mimo wszystko są raczej małe. Chociaż jest wyjątkowo podobny do człowieka, Jazz nadal pozostaje kotem, co widać po jego zachowaniu. Przez większość czasu porusza się na czterech łapach, bo wydaje mu się to wygodniejsze i bardziej naturalne (a przy okazji przegoni każdego człowieka). Jego uszy i wąsy drgają wychwytując nowe bodźce. Zdarza mu się też zachowywać zupełnie po kociemu: przeciąga się ziewając szeroko, ma słabość do drzemek, zdarza mu się syczeć ostrzegawczo oraz mruczeć (rzadko i szybko się tego wyrzeka), a czasem nawet ogląda się za małymi stworzonkami. Nie ma też żadnych oporów przed zjedzeniem takowego na miejscu, nie przejmując się obrzydzeniem towarzyszy.
Charakter: Jazza od zawsze bawiło marudzenie na stan Talosu. Ludzie wokół niego w kółko powtarzają, że to zadupie galaktyki z masą zmarnowanego potencjału, razem z przereklamowanym już powiedzonkiem ,,Kiedyś to było lepiej". Dla tego kota nigdy nie było tu lepiej niż obecnie. Mógłby wręcz stwierdzić, iż ta planeta powstała i stoczyła się z myślą o osobach takich, jak on sam. Charakter Jazza wydaje się perfekcyjnie odzwierciedlać prawdziwą naturę Talosu. Raczej nikt by się nie kłócił ze stwierdzeniem, że mutant takiego sortu mógł powstać tylko w jednym miejscu w całym wszechświecie. Mówiąc w skrócie, Złośnik jest tak zepsuty jak cała ta planeta. Nawet jeśli z reguły każdy następny talosańczyk wydaje ci się wredniejszy od poprzedniego, po spotkaniu z Jazzem będziesz już pewien, że gorzej być nie może. Czarny nie dorobił się swoich przezwisk sypiąc komplementami - ciężko znaleźć lepszą osobę do krytykowania każdego twojego kroku. Kot uwielbia patrzeć na ludzkie błędy, by móc się ich otwarcie czepiać, gdy tylko nadarzy się okazja. Jest jednak tylko jednostronnym sędzią, któremu pochwały najwyraźniej utykają w gardle, o ile w ogóle miał zamiar powiedzieć ci coś miłego. Opryskliwość Przedrzeźniacza zdaje się nie mieć granic, reguł ani ogólnego sensu. Często przyczepia się do czegoś dla samej potrzeby bycia upierdliwym, zwłaszcza, jeśli zbyt długo jego obecnym kompanom nie zdarza się żadna pomyłka. Uparcie szuka dziury w całym, byleby tylko mieć jakieś ostatnie słowo. Zaostrza się to tym bardziej w towarzystwie homo sapiens, których - jakby nie było - jest na tej planecie najwięcej. Nie da się jasno określić dlaczego, ale Jazz najwyraźniej po prostu nie lubi gatunku ludzkiego. Żeby nie było, nie uważa każdego człowieka z miejsca za potwora/snoba/idiotę/skreślić niepotrzebne. Po prostu bezpiecznie zakłada, że stanowcza większość ludzkości taka jest, z reguły zbyt szybko stwierdzając z kim ma do czynienia. Ma ten paskudny zwyczaj szufladkowania wszystkich po pierwszym wywartym wrażeniu. Ciężko mu zaimponować, a już zwłaszcza sprawić, by Czarny przyznał to na głos. Dotarcie na ,,dobrą listę" Jazza zajmuje raczej długo i większości wydaje się to po prostu nieopłacalne. Przy okazji o wiele łatwiej wychodzi to kobietom niż mężczyznom, co tym bardziej utrzymuje w przekonaniu, że kot jest po prostu uprzedzony do czterech piątych populacji Talosu na bazie często powtarzanych stereotypów. Co ciekawe, istnieją osoby, które go naprawdę lubią. Pomimo wszelkich starań, by jasno przekazać światu co o nim myśli, Jazz nadal trafia na ludzi bardziej nim zafascynowanych niż on nimi, a to nierzadko po prostu go irytuje. Cóż, na fakt, że jest gadającym kotem (dodałabym nawet, że klnącym jak szewc kotem) nic nie poradzi - to zawsze będzie ściągało uwagę, a niektórych nawet bawiło. Ale dlaczego, do cholery jasnej, tyle ludzi wspomina go z uśmiechem? Takim szczerym, niewymuszonym. Złośnik nie rozumie połowy ludzkich zachowań i nie wkłada żadnego wysiłku, by to zmienić. Nie wierzy w to, że ma jakieś pozytywne cechy, za które można by go polubić. Nie dostrzega nawet tego, że nie ma w nim tak wiele samouwielbienia, jak mogło by się wydawać. Krytyka Jazza sięga także jego własnej osoby i jest równie bezlitosna. Bezsprzecznie uważa siebie za najpaskudniejszą kreaturę z jaką miał kiedykolwiek do czynienia, chociaż w niektórych kwestiach zdecydowanie przesadza. W końcu nawet on potrafi pokazać się z dobrej strony, częściej nieumyślnie niż z intencji. Na pochwałę zasługuje choćby naturalnie przychodząca mu dyscyplina. Do wszelkich swoich zadań podchodzi z największym skupieniem, zdeterminowany, by osiągnąć swój cel i zgarnąć za niego należną nagrodę. Profesjonalizm rzadko uchodzi cudzej uwadze, zbierając pozytywne noty u stanowczej większości ludzi z jego fachu. Każdy lubi pracować z kimś, kto zna się na swojej robocie i nie będzie sprawiał problemów. A Jazz, chociaż wydaje się pierwszy do każdej bitki, zdecydowanie nie lubi psucia planów, czy to własnych, czy też cudzych. Pod tym względem wykazuje niejakie zrozumienie i szacunek. Nie otwarte, oczywiście, ale pracując z nim bez wątpienia zauważysz, że kot nawet nie kichnie bez twojego polecenia. Wszystko ma chodzić jak w zegarku? Będzie chodziło. Improwizacja? Nie musisz dwa razy prosić. I tu Czarny przejawia swój największy talent: kreatywność, czyli najbardziej destrukcyjną broń w całym wszechświecie. Chyba tylko ona i niesamowite szczęście trzymają tego kota w jednym kawałku, bo z takim charakterem oraz ambicjami musi często pakować się w kłopoty. Niejednokrotnie utykając w podobnych scenariuszach, Jazz nauczył się je sprawnie rozwiązywać. Przedrzeźniacz może mijać się z rozsądkiem bez mrugnięcia okiem, ale w sytuacjach kryzysowych momentalnie trzeźwieje i bierze się do roboty. W końcu obecnie jedynym co ma do stracenia jest jego dziewięć parszywych żywotów, a mimo wszystko ma nadzieję jeszcze trochę pożyć. Na pewno nie widać tego po nim na co dzień. Ba, kot wydaje się prosić o łomot, zaczynając do ludzi i zwierząt większych od niego nawet i dziesięć razy. Czasem przydaje ktoś, kto dla jego własnego dobra chwyci Jazza za skórę na karku i odniesie poza zasięg niebezpieczeństwa, zanim rozpocznie istne piekło swoim niewyparzonym językiem. Jak na futerkowego, Złośnik ma naprawdę ognisty temperament, który (ku jego zaskoczeniu i niezadowoleniu) także znajduje mu równie nieogarniętych przyjaciół. Jak powszechnie wiadomo, wspólne cele zbliżają i Jazz nie jest wyjątkiem. Złośnika da się polubić, gdy już przywykniesz do ciągłych przytyków, syczącego przez kocie kiełki śmiechu (który słychać w jego towarzystwie dosyć często) oraz dołującego realistycznego poglądu, zahaczającego nierzadko o pesymizm. Przedrzeźniacz potrafi zepsuć budującą atmosferę jednym trafnym komentarzem, co z dwojga złego jest chyba lepsze od teatralnego wybuchu śmiechu. Takowy również mu się zdarza i zdecydowanie częściej będzie śmiał się z ciebie niż z tobą. W tym jednym Jazz musi niestety przyznać humanoidom punkt - są niesamowicie zabawni i nie grożą nudą, której z całego serca nienawidzi. Z tego powodu chociaż do ludzi ma oczywisty wstręt, a pozostałym gatunkom nie ufa, rzadko odmawia przyłączenia się do towarzystwa. Od zawsze był przekonany, że w jego wypadku wszystko może przyjąć tylko gorszy obrót, tak więc banda zidiociałych dwunogów na ogonie nie zrobi większej różnicy.
Częste miejsca pobytu: Myśli o zagnieżdżeniu się gdzieś na stałe. Dobrze by było mieć jedno miejsce, do którego może bezpiecznie wracać. Może nawet przekonałby się do zamieszkania u jakiegoś człowieka. Na razie pląta się po miastach, często pchając się na gapę do kursujących po tych samych trasach ciężarówek. Samotne podróże przez pustynie to dla niego samobójstwo.
Song Theme: The Wild Ones - All Good Things | Firestarter - Torre Florim
Stopień rozgłosu: 1 (0/500 PD)
Sojusznicy: Brak
Wrogowie: Póki co nikt. Może i nie cierpi gatunku ludzkiego, ale nie na tyle, by uważać któregokolwiek człowieka za wroga. Owszem, w większości to idioci, ale nie będzie kogoś nienawidził za głupotę.
Broń: Standardowo pełen komplet pazurów, zęby i umysł, ale jest w stanie poradzić sobie z mniejszą bronią palną. Takie uzi to dla niego prawie jak karabin, ale noszenie jednego przy sobie przez cały czas byłoby męczące. Dlatego złożył sobie własną broń: SMG ładowane energią. Wyjątkowo szybkostrzelne i nie wymaga zmiany magazynka. Może mu się za to zdarzyć przegrzanie przy zbyt długim ogniu bez przerw.
Umiejętności: Niektórym ludziom fraza ,,kot z przeciwstawnymi kciukami i głową pełną pomysłów" brzmi jak koniec świata. Jazz osobiście nie uważa się za oznakę nadchodzącej apokalipsy, ale zgadza się z jednym: potrafi zrobić sporo i zepsuć jeszcze więcej. Zwykły dachowiec (lub ktoś uznawany za zwykłego dachowca) nie ma wiele do roboty w ludzkim świecie, dopóki sam się za coś nie weźmie i nie zwróci na siebie uwagi. Tak więc ma całkiem sporo wolnego czasu, nie musząc się przejmować tym, że ktoś mu zaraz przeszkodzi. Może spędzać go na czymkolwiek, co w tej chwili uzna za interesujące. A najbardziej fascynuje go elektronika, mechanika i broń palna. Złośnik jest wielkim fanem postępowych technologii i stara się na bieżąco nadrabiać zaległości, o które nie trudno żyjąc na takim zadupiu. Pomimo łap całkiem dobrze radzi sobie ze składaniem różnych ustrojstw do kupy. W połączeniu z faktem, jak łatwo go wszędzie ze sobą zabrać, Czarny jest niemal kieszonkowym mechanikiem, zdolnym do pracy w prawie każdych warunkach. Przez swój rozmiar ciężko mu posługiwać się normalną bronią palną, ale nie przeszkadza mu to w fascynowaniu się kunsztem ulubionych marek i krytykowaniem topornej roboty. Jeśli zdarzy ci się z nim pracować, na pewno niejednokrotnie zaproponuje, że podrasuje ci giwerę za darmo, ale ciężko stwierdzić co dostałbyś z powrotem. Przedrzeźniacz nigdy nie marudzi na swój wzrost, radząc sobie świetnie ze sprzętami nie zbudowanymi z myślą o kotach. Doskonale wie, że bycie futrzakiem w byciu łowcą nagród bardziej pomaga, niż szkodzi. Ma po swojej stronie przede wszystkim spory element zaskoczenia. Sporo osób nawet wiedząc, że nie jest zwykłym kotem z miejsca uznaje go za niewielką przeszkodę, co Złośnikowi jak najbardziej odpowiada. Jest o wiele szybszy od człowieka (chyba nigdy nie biega na dwóch łapach) i zdecydowanie łatwiej porusza się w mieście - zamiast przepychać się przez tłum może po prostu prześlizgnąć się między nogami przechodniów, a w razie czego łatwo dostanie się na dachy. Bez problemu przeciska się przez ciasne kanały, łatwo też może się ukryć. Opracował też do perfekcji przestawianie kości, dzięki czemu może szybko przeskakiwać z dwóch łap na cztery i odwrotnie. Ta umiejętność wypracowała też w nim wysoką odporność na ból. Kiedyś zmiana układu miednicy i barków była dosyć bolesna, ale po latach ćwiczeń jego ciało się na to uodporniło. Nieumyślnie więc podniósł własny próg bólu, co czasem nawet mu pomaga.
Towarzysz: Spójrzmy prawdzie w oczy: prędzej on zostanie czyimś zwierzakiem, niż załatwi sobie własnego.
Autor: Nyan Cat

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz