środa, 8 sierpnia 2018

Zero - I tak większy numer niż ty

[PROFIL PO REWORKU]

Pseudonim: Zero. Historia tego pseudonimu nie jest zbyt skomplikowana; zanim zmienił... cały swój wizerunek, miał ten symbol fabrycznie nadrukowany na swoim stroju. Dlatego też ludzie nigdy nie irytowali go pytaniami o pochodzenie przezwiska, co bardzo mu odpowiadało. Teraz bywa już na tyle rozpoznawalny, że nikt nawet nie próbuje dociec prawdy. Całkiem możliwe, iż sporo po prostu każdy boi się o to zapytać, nie wiedząc, jak słynny szary najemnik mógłby na to zareagować.  
Imię: Ciężko stwierdzić, czy kiedykolwiek je miał. W sensie, faktyczne, normalne imię. Zero zawsze był Zerem i nikt głębiej w tym temacie nie grzebał. Nie przypomina sobie, by ktoś kiedyś nazwał go inaczej.  
Nazwisko: Brak. Podobnie jak z imieniem. Nie czuje potrzeby, by jakiekolwiek przyjąć.  
Płeć: Mężczyzna  
Wiek: Jedna z typowych Zero tajemnic. Głos wskazywałby na faceta blisko trzydziestki, ale dokładnej informacji nikt nie zna. Po szarym nigdzie nie zostały żadne papiery mogące potwierdzić tą teorię.  
Rasa: Ma ludzką sylwetkę i większość z miejsca bierze go za człowieka, nie zastanawiając się długo z kim właściwie pracuje. Jest w nim jednak coś... dziwnego. Nie chodzi już nawet o fakt, że umie się teleportować, bo na Talosie mieszka sporo mutantów z dziwniejszymi zdolnościami. Zero po prostu z aparycji i ogólnego wrażenia nie wydaje się być stuprocentowo człowiekiem. Podobnie jak z wiekiem i imieniem, tego tematu także nikt z reguły nie porusza. Pewne rzeczy chyba po prostu powinny pozostać nieodkrytymi.  
Rodzina: Tak naprawdę to chyba nikt nigdy nie pytał Zero skąd jest i czy ma jakichś krewnych, a przynajmniej szary nie przypomina sobie żadnej takiej rozmowy. Najwyraźniej po prostu nikt się przy nim nad tym nie zastanawia. Może to i lepiej - szczerze mówiąc, sam wiele nie wie. Dawno temu przestał się zastanawiać nad czymkolwiek o sobie samym. Okazało się to frustrującym zajęciem, nie wnoszącym nic więcej ponad wnioskiem, że nigdy nie miał innego życia niż to, które prowadzi obecnie. 
Miłość: I tu się robi dosyć zabawnie, bo Zero kiedyś miał dziewczynę. Nie byli wcale taką złą parą. Specyficzną, to prawda, ale świetnie im się razem pracowało. Skończyło się na kuli wbitej w zdjęcie rodzinne, wiszące na wysokości głowy łowcy nagród. Zgodnie z Mare uznali, że to chyba koniec ich związku. Każdy kto usłyszał tą historię reaguje dosyć podobnie, głównie ze skrywanym rozbawieniem i wyrazami smutku wobec tak paskudnego zakończenia. Zero w odpowiedzi tylko wzrusza ramionami, napomykając, że wcale go to nie zdziwiło - jego poprzednie relacje też się tak kończyły. Z tego powodu przestał szukać szczęścia w miłości, bo przynosiło mu jedynie więcej problemów.
Aparycja, cechy szczególne: Wspominałam, że Zero niby wygląda jak człowiek, ale jednak niekoniecznie. Co więc jest w nim dziwnego? Na pewno wzrost - to pierwsze, na co ludzie z reguły zwracają uwagę. Mężczyzna ma dobre dwa metry wysokości, przy czym rzadko się garbi, toteż na większość swoich rozmówców jest zmuszony patrzeć z góry. Gdyby to od niego zależało, wolałby być niższy, bo już nader często musiał się wciskać na upór do czyjegoś samochodu, schylać się w pomieszczeniach z niskim stropem, a kilka razy nawet zderzył się czołem z framugą. Taka sytuacja po prostu nie przystoi ,,chłodnemu profesjonaliście" za jakiego uchodzi. Nie wypada mu też otwarcie marudzić, bo przecież nie poprawi to żadnej niewygodnej sytuacji. Zawsze więc najwyżej wzdycha cicho i stara się poradzić sobie z problemem tak, aby wyglądało to jak najmniej komicznie. Możesz teraz powiedzieć ,,I co z tego? Na Talos przecież nie mieszkają sami niscy ludzie, co w tym takiego niezwykłego?". Wystarczy jednak spojrzeć na CAŁEGO Zero i prawdopodobnie z miejsca stwierdzisz, że coś jest z tym facetem nie tak jak trzeba. On nie jest po prostu wysoki - jest długi i szczupły, rozciągnięty jak karykatura. Jego ręce i nogi wydają się po prostu przydługie jak na normalnego człowieka. Palce również, ale z tymi jest jeszcze inna ciekawa sprawa. Zero ma tylko cztery palce: trzy zwykłe i jeden przeciwstawny kciuk u obu dłoni. Chociaż przez cały czas kryją je rękawice (czteropalczaste, jeszcze z jego starego stroju), doskonale widać, że nie jest to efekt kalectwa. To bardziej wygląda, jakby urodził się bez małych palców. Potwierdza to fakt, iż nie ma żadnych problemów z chwytaniem czegokolwiek. Logicznie rozumując, po prostu całe życie ma takie dłonie. Całego tajemniczego obrazu dopełnia brak jakichkolwiek informacji o tym, jak wygląda twarz Zero, jeśli takową w ogóle posiada. Nikt nie widział choćby i fragmentu skóry szarego, bo zawsze ubrany jest w dokładnie dopasowany kombinezon, wyglądający jak strój ochronny. Łowca nagród zastąpił nim swój stary, pozbywając się go razem z rozbitym hełmem. Uznał, że chyba najwyższy czas zacząć wyglądać jak Talosanin i faktycznie, od tamtej pory przypomina rodowitego mieszkańca tej planety. Sam kombinezon wydawał mu się za bardzo rzucać w oczy, więc nosi na nim inne ubrania: luźne spodnie wciśnięte w wysokie pustynne buty, kamizelkę taktyczną (w której mieści swój skromny dobytek i amunicję), ochraniacze na łokcie i przedramiona oraz parę białych naramienników. Szyję - również ukrytą pod kombinezonem - owija szary, gruby komin, który, jako jedyny element ubioru Zero, nie wydaje się pełnić jakiejś konkretnej roli. Możliwe, że po prostu kryje nim długą szyję, podobnie jak kamizelka przekłamuje fakt, jak bardzo jest chudy. Znakiem rozpoznawczym najemnika zdecydowanie jest jego hełm. Oryginalnie należący do arkańskich sił zbrojnych, został umocowany wewnątrz wyszlifowanej czaszki. Zero mało interesuje, do jakiego zwierzęcia należała. Wie za to, że robi wrażenie, a przecież chyba o to chodziło artyście stojącemu za wyglądem całości. Widać z niej tylko czarną szybę, na której wyświetlają się blade cyfry o niezrozumiałym znaczeniu. Wśród nich - po paru machinacjach Kaina, który ,,podarował" szaremu hełm - najczęściej przewija się liczba zero. Ponieważ sprzęt był przeznaczony dla wojska, ma wbudowanych kilka ciekawych gadżetów, jak noktowizor i ,,zoom", czyli automatyczną lornetkę.
Charakter: Nie da się ukryć, że przy nagłym pojawieniu się Zero, miła atmosfera nagle zamiera. Sama obecność szarego najemnika wydaje się rozsiewać dziwny, niepewny nastrój. Czy to przez wygląd, czy też reputację, wszelkie dyskusje wokół niego nagle milkną. Do jakiegokolwiek towarzystwa by się nie doczepił, nikt nigdy nie ma pojęcia jak i przede wszystkim o czym można z nim rozmawiać. Sam Zero sprawy nie ułatwia - w obecności obcych sobie ludzi zawsze stara się po prostu siedzieć cicho, nie chcąc zrobić sytuacji bardziej niezręczną niż już jest. Często działa to wręcz na odwrót, ale czemu się dziwić, gdy facet do niedawna nie miał zielonego pojęcia na czym polega kontakt z drugim człowiekiem. Dopiero robota łowcy nagród niejako nauczyła go jakiejkolwiek normalnej formy rozmowy, która nie ograniczyłaby się do suchych faktów na temat zlecenia. Wszystko przez to, że niektóre zadania zmuszały go do współpracy, a stanowcza większość jego niegdysiejszych współpracowników nie przepadała za martwą ciszą. Tak więc przez te wymuszanie na nim odpowiedzi prostymi pytaniami, Zero stopniowo nauczył się, że nie wszyscy lubią pogrążać się we własnych myślach. Mimo to z miejsca woli zakładać, iż jego nowy towarzysz nie jest rozmowny. Z tego powodu z początku może wydawać się wręcz ponury, ale zdarza mu się szybko owo wrażenie burzyć, rzucając zupełnie przypadkową uwagą, jakby myślał na głos. Trudno nazwać to zagajaniem do rozmowy, bo Zero nie jest w tym dobry. Nie wzbrania się przed poruszaniem tematów innych niż zlecenie - po prostu woli, by zrobił to ktoś inny, kto jest w tym lepszy. Negocjacje również woli zostawiać komuś lepiej obeznanemu w temacie, ale gdy rozmowa schodzi donikąd i długi czas trzyma jego oraz resztę ekipy w miejscu, nierzadko wtrąca się, by wszystko ,,naprawić". Jak się można domyślić, z reguły dosadne argumenty Zero raczej sytuacji nie poprawiają. Ba, nader często kończą się bójką lub, w gorszym wypadku, strzelaniną. Ale hej, przynajmniej już nikt nie stoi w miejscu jak kołek, prawda? Czasem lepiej zrobić krok w tył niż nie ruszyć się wcale. Cierpliwość Zero jest jedną wielką niewiadomą. Z reguły ma jej sporo, ale niektóre typy ludzi po prostu wypalają ją szybciej niż stary silnik benzynę. Wyczucie ile zostało do końca wymaga już jakiegoś czasu znajomości z szarym i sporo doświadczenia w wyczuwaniu jego nastroju. A rozpoznanie emocji u faceta pozbawionego twarzy nie należy do łatwych. Jasne, podobno z głosu da się czasem więcej wyczytać, zwłaszcza, jeśli mówiący wspomaga się gestami. Problem tkwi w tym, że mężczyzna odzywa się czasem tak minimalistycznie i bezbarwnie, iż robot kuchenny wyda ci się mieć więcej życia. Zero w oczach wszystkich jest po prostu oazą spokoju, której nie wzburzają nawet najbardziej stresujące lub irytujące sytuacje. Nie da się nawet ocenić, czy najemnik właśnie mistrzowsko udaje spokojnego, czy faktycznie niczym się nie przejmuje. Przez lata praktyki stał się niesamowitym aktorem. Wielu przekonuje się o tym dopiero widząc, jak trzyma komuś miecz przy gardle nadal mówiąc tym samym tonem, którym rozmawia z przyjaciółmi. Oczywiście wcale nie musi być autentycznie wściekły, by do kogoś celować. Zero rzadko naprawdę się denerwuje i przez większość czasu jest tak spokojny, jak to okazuje. Wie, że emocje nie są najlepszym przewodnikiem, dlatego wszystko ocenia chłodno i praktycznie, a dopiero potem zastanawia się, co zamierza zrobić. W ten sposób zawsze pozostaje skupiony, gotów do natychmiastowej reakcji. Ciężko go rozproszyć, jeszcze trudniej odwrócić jego uwagę, a zaskoczenie szarego chyba graniczy z cudem. Co nie znaczy, że nie ma słabych punktów. Gdy już zdobędziesz zaufanie Zero, zyskasz lojalnego przyjaciela, który postawi cię ponad wszystkim innym. Jeśli więc stanie przed wyborem między tobą, a uciekającą wypłatą, wyciągnie rękę do ciebie, bo tak mu każe ludzka przyzwoitość. Może i dwumetrowy łowca nagród na pierwszy rzut oka wygląda strasznie, a pierwszą rozmową może zniechęcić cię do następnych, ale zdecydowanie należy do tych moralnie lepszych mieszkańców Talosu. Nigdy nie łamie obietnic, nie umie wystawić przyjaciela do wiatru dla zysku, nawet kłamanie przychodzi mu trudno i o wiele częściej woli po prostu wyznać brutalną prawdę. Nie widzi sensu w oszukiwaniu drugiego człowieka, podobnie jak w traceniu jego ciężko wypracowanego zaufania. Cokolwiek powie ci Zero, możesz to uznać za powiedziane wprost, z całą szczerością. Nie owija w bawełnę ani nie bawi się w ozdobniki, więc jeśli powie ci, że dobrze strzelasz i źle śpiewasz, w żadną stronę nie przesadził. Wbrew pozorom dotarcie na jego listę ,,Do odstrzału" jest trudniejsze niż nawiązanie przyjemniejszej relacji, tak więc bardziej opłaca się mieć go po swojej stronie. Jeśli już jednak dopniesz swego i zrobisz sobie z niego wroga, raczej prędzej niż później przekonasz się, jak bardzo potrafi być uparty. Pamiętaj jedno: szary jest pamiętliwy i zawsze będzie chciał mieć ostatnie słowo w tym temacie.
Częste miejsca pobytu: Zero jest jednym z najbardziej wszechstronnych łowców nagród na jakiego możesz trafić. Pojawia się dosłownie wszędzie, gdzie ktoś potrzebuje rąk do pracy, jakby wiedział o zleceniach z wyprzedzeniem. Nie potrzebuje nigdzie dłuższych przystanków, więc po prostu szwenda się od jednego miasta do drugiego, czasem znajdując coś do roboty nawet na środku pustyni. Nie bez powodu mówi się o nim ,,Zero Ex Machina".
Song Theme: There Can Be Only One - Crystal Places | Can't Get Enough - Jaxson Gamble  
Stopień rozgłosu: 2 (200/1000 PD)
Sojusznicy: Ma kilku znajomych. Nadal utrzymuje dobre relacje z Mare, ale nie myślą o zejściu się na dobre. Zaprzyjaźnił się z pewnym szurniętym cyborgiem imieniem Elliot oraz antropką Jen (która miała pecha podróżować z nim i Kupidynem jedną ciężarówką). Przy okazji poznali także Dzierzbę, o której ostatecznie mężczyzna złego słowa powiedzieć nie może. Chyba w to pole powinien też trafić Kain, który, jakby nie było, znalazł Zero nowy hełm... ciężko tylko ocenić, jak wiele biedy przyniesie mu przyznanie się na mieście do znajomości z Marcusem Flintem.  
Wrogowie: Podobno nie powinno się chować urazy, ale uraza Zero lubi co jakiś czas próbować go zabić w ten czy inny sposób. Ma z Comodo (czy też Dwunastką) pewien zatarg natury osobistej. To jak do tej pory jedyna osoba, która skutecznie wymyka się spod jego celownika. Przed nią było jeszcze paru innych, wśród których do niedawna górowała Ósemka, obecnie nazywająca się Fawkesem. Szary nadal robotowi nie ufa za grosz, ale w porównaniu do całej reszty nie sprawia wrażenia niebezpiecznego psychopaty, którego powinien posłać do piachu.
Broń: Ma przy sobie standardowy ekwipunek samotnego snajpera: zaufany karabin, pistolet mocnego kalibru, skuteczny na średni kontakt, oraz porządny nóż myśliwski. To typowe wyposażenie talosańczyka gotowego spędzić samotnie długi czas na pustyni. Z całego zestawu odstaje tylko jedno - miecz. Lekko zakrzywiona katana z błyszczącym ostrzem, broń mogąca pochodzić tylko z Arc. Można się tylko domyślać jak Zero wpadł w jej posiadanie, ale w każdym razie odkąd tylko ją ma, stała się dla niego przedmiotem równie cennym, co o wiele starszy karabin snajperski.  
Umiejętności: Jak już można zgadnąć, Zero to świetny strzelec. Ma wszystkie cechy dobrego snajpera i obeznanie w różnego rodzaju broni na daleki dystans. Nie tylko umie z niej korzystać - wie także, jak sobie poradzić z przeciwnikiem o podobnych talentach. Podobno potrafi po strzale rozpoznać nie tylko położenie niedoszłego zabójcy, ale i markę oraz stan karabinu. Zdecydowanie nie powinno się wyzywać go na pojedynek strzelecki. Zero zna różne sztuczki mogące mu takowy ułatwić, nawet jeśli korzystanie z nieco niekonwencjonalnych zdolności jest po prostu nieuczciwe. Całe jego życiowe doświadczenie opiera się na wiedzy, jak zabić i zniknąć bez śladu. Może cię oszukać na kilka różnych sposobów w trakcie jednej ,,potyczki". Nigdy nie zostaje długo w jednym miejscu. Częste zmienianie pozycji jest istotne dla strzelca uzbrojonego w broń o słabej szybkostrzelności i sporym zasięgu. Dla Zero jest to wyjątkowo łatwe - potrafi się teleportować na odległość kilku, do kilkunastu metrów. Grunt, by widział, gdzie chce się przenieść. Znacząco ułatwia mu to konfundowanie potencjalnego celu. Ba, jakby się postarał, to mógłby mu nawet wmówić, że poluje na niego nie jeden, a kilku snajperów. Teleportacja ma także inne zastosowania. Może odsuwać się od przeciwników zbyt niebezpiecznych, by próbować się z nimi bić wręcz, jak i doskakiwać do nich, kiedy nie będą się spodziewać ataku. Tu w grę wchodzi katana. Na pierwszy rzut oka to raczej bezużyteczna broń w erze karabinów maszynowych, strzelb i pistoletów, jeśli jednak jesteś Zero, nikt nie zdąży się zaśmiać. Nie będąc nieludzko silnym, musi pozostać nieludzko nieuchwytnym. Pomaga mu w tym jego drugi as w rękawie, czyli niematerialne kopie niego samego, które może za sobą pozostawić po teleportacji. Rozpadają się na błękitne piksele po jednym trafieniu, ale te kilka sekund zdecydowanie wystarcza szaremu by albo zaatakować, albo się ulotnić. 
Towarzysz: Nie potrzebuje stałego towarzystwa. Świetnie sobie radzi solo.
Wykonane zlecenia:
  - [#1] Dorwać Basanovę  
Nick na howrse: NyanCat^._.^~

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz