niedziela, 17 kwietnia 2016

Od Mare (CD Zero) - Jesteśmy kwita?

        Mare wyrzuciła przed siebie kolejną telekinetyczną falę. Mężczyzna w czarnej zbroi sił specjalnych tym razem musiał walnąć w stertę żelastwa wyjątkowo niefortunnie, bo głowa opadła mu bezwładnie, a on sam już nie wstawał. Siren dyszała ciężko z wycieńczenia. To już ostatni, pomyślała, jednak w tym samym momencie obok niej na ziemi coś się poruszyło. Jeden ze zbrojnych wciąż nie dawał za wygraną. Podniósł się na klęczki i uniósł broń. Dziewczyna mając wszystkiego serdecznie dość wypaliła z colta w środek jego czoła. To już położyło go na dobre.
  Crowley chwilę stała w bezruchu, czując, że coś jest nie tak. Czegoś brakowało...dźwięków. Było cicho. Jeszcze chwilę temu rozbrzmiewające wystrzałami wysypisko ponownie zamarło. Zaniepokojona wróciła do miejsca, w którym się rozdzieliła z Blade i Zero. Na miejscu zastała jedynie wyrywającą noże z trupów blondynę. Rozejrzała się niepewnie.
  - Gdzie Zero? - zapytała.
  - Mnie bardziej ciekawi gdzie nasza forsa - odparła nożowniczka, najwyraźniej mając za zupełnie obojętne życie towarzyszy. W sumie...czemu mieliby ją cokolwiek obchodzić? - Basanova też zniknął.
  Siren zmrużyła oczy łącząc wątki. Ruszyła krętym parowem między dwoma zaspami żelastwa. I, tak jak się spodziewała, za jednym z zakrętów dostrzegła chowającego katanę Zero.
  - Kamień z serca - rzuciła. Najemnik odwrócił głowę w jej kierunku. - Myślałam, że już po tobie.
  - Trzeba trochę więcej niż amatorskiego pięściarza, by mnie wykończyć - wzruszył ramionami i przyklęknął sięgając po coś. - Ty chyba coś o tym wiesz.
  Dopiero teraz Mare zauważyła leżącego obok Basanovę...bez głowy. Tę Zero właśnie podniósł do góry. Westchnęła sfrustrowana.
  - Oczywiście, nie mogłeś sobie odpuścić? - rzuciła.
  - A czemu miałbym? - odparł mężczyzna i Siren po raz pierwszy wyczuła w jego głosie prowokującą nutę. - Nagroda jest za głowę. Najwyraźniej reszta Basanovy nie jest nikomu do niczego potrzebna.
  - Czasami mnie przerażasz - dziewczyna pokręciła głową z niedowierzaniem.
  - Wiem - tym razem nie miała wątpliwości, że Zero się z niej jawnie nabijał. - Skombinujemy jakiś worek?

        Mare w głębi ducha liczyła, że jej przyjaciel jednak porzuci pomysł z workiem i głową w środku. Niestety jego idea wyjątkowo spodobała się także Blade i dziewczyna będąc w mniejszości musiała przystać na ich warunki. W drodze do Devlin blondynka zaproponowała Siren, by potrzymała ich ,,cenny dowód" na kolanach aż do miasta, aby nic mu się nie stało. Ta w odpowiedzi jedynie burknęła coś niezrozumiałego na temat tego, w jakim towarzystwie przyszło jej się obracać, wywołując salwę śmiechu z tylnego siedzenia i nieco cichszą jego wersję od strony kierowcy.
  W Devlin odnaleźli kogoś skłonnego zapłacić im za ukatrupienie Basanovy, po czym Blade bezpardonowo rzuciła mu przed nos zakrwawiony worek. Starszy mężczyzna spojrzał na nią jak na wariatkę, ale mimo wszystko wypłacił należną nagrodę. Po wszystkim trójka łowców oparła się o barierkę jednego z pięter miasta wewnątrz starej fabryki i bezcelowo gapiła się w nicość, zbierając siły po całej przygodzie.
  - No to...co teraz? - przerwała ciszę Siren.
  Jej towarzysze wzruszyli ramionami niemal równocześnie. Blade przeciągnęła się.
  - Chyba wracam na pustynię - odparła.
  - Aaa po co? - dociekała Mare licząc na jakąś dłuższą konwersację.
  - Nie twój interes - blondyna uśmiechnęła się podejrzanie. Wyprostowała się. - Nic tu po mnie...
  - Dzięki za pomoc - przerwała jej Crowley.
  Nożowniczka spojrzała na nią niezrozumiale, po czym machnęła ręką.
  - No tak, ,,nie ma za co" i te sprawy - odpowiedziała. - Nagroda jest, czas się zwijać. Nie będę wam więcej, gołąbeczki, przeszkadzać - uśmiechnęła się złośliwie, zasalutowała sarkastycznie i ruszyła w swoją stronę.
  Zero odprowadzał ją czujnie wzrokiem, po czym wrócił do kontemplowania czegoś gapiąc się bez celu we wpadające do Devlin promienie zachodzącego słońca. Opieranie się o barierkę musiało być dla niego dosyć niewygodne, a przynajmniej Mare odniosła takie wrażenie patrząc jak bardzo wysoki mężczyzna musiał się do tego zgarbić.
  - Właśnie! Coś dla ciebie mam! - przypomniała sobie nagle i  wyjęła zza pasa podłużny pakunek.
  Najemnik wziął podarunek do rąk i przez chwilę przyglądał się Siren podejrzliwie. Rozwinął materiał, odsłaniając nie najgorszej jakości wojskowy bagnet.
  - Kiedy ty to kupiłaś? - zdziwił się oglądając nóż z obu stron.
  - Po drodze za część nagrody. Wiesz, za tamten stary - skrzywiła się na wspomnienie zniszczonego przez nią ostrza.
  Zero po raz ostatni obejrzał nóż, po czym obrócił go w ręce i wsunął w miejsce starego.
  - Dziękuję, Mare - powiedział.
  - Drobiazg - dziewczyna uśmiechnęła się, jednak szybko ponownie skrzywiła, przypominając o jeszcze jednej, dość ważnej rzeczy: - Chyba musimy zapłacić za ten zniszczony bar w Armadillo.
  Zero westchnął boleśnie.
  - Musisz mi psuć humor? - mruknął garbiąc się jeszcze bardziej, zwieszając przy tym bezsilnie okutą w hełm głowę.
  - Ktoś musi - odparła lekko rozbawiona Crowley.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz