sobota, 10 grudnia 2016

Od Szprychy (CD Erosa) - Do roboty

        Mina gościa była bezcenna. Co prawda jedynym wyrazem zaskoczenia mogły być tylko mrugające rytmicznie, szeroko rozwarte klapki wizjerów, ale Wendy wydawała się osobą zdolną wyczytać emocje nawet z zardzewiałej zmywarki. Teatralnie otarła łezkę śmiechu spod oka.
  - Wybacz. Kocham robić sobie jaja z przyjezdnych - powiedziała. - Ja jestem Wendy, w okolicy szerzej znana jako Szprycha - podciągnęła się i usiadła na masce reperowanego hammera, majtając nogami. - No to co cię sprowadza do mojego warsztatu?
  - Twojego? - chłopak obejrzał się po pomieszczeniu. - Nieźle...
  Ruda uśmiechnęła się dumnie. Lubiła, gdy klienci zwracali uwagę na jej dobytek. Bardzo drogi może i nie był, ale kosztował ją i jej protegowanych zdecydowanie więcej niż pieniądze. Była tu zapisana historia właściwie trzech pokoleń wstecz. Fakt, że była tu jedynym mechanikiem i to na dodatek kobietą w jakiś niewyjaśniony sposób napawał przyjezdnych zaskoczeniem, a nawet i swego rodzaju podziwem, który było słychać w głosie Erosa.
  - Wracając do tematu... - napomniała mechaniczka.
  - No tak, temat - chłopak pokręcił głową jakby się z czegoś otrzepywał. - No więc wszystko zaczęło się w Devlin...
  - Ej, ej! Bez retrospekcji! - poprosiła Śruba, nieumyślnie ratując się przed niepotrzebnie długą historią. - Godzina, maksymalnie dwie wstecz. Po prostu gadaj czego potrzebujesz.
  - Wozu - stwierdził krótko klient stukając palcami w samochód. - Albo podwózki do Cargo.
  - Mogę załatwić i jedno i drugie. Ale dla jednej osoby chyba bardziej opłaca się złapać stopa, o ile to jednorazowy kurs.
  - Właściwie to mam ze sobą jeszcze dwóch innych potrzebujących - uściślił.
  - No to reszta jest kwestią czasu jaki możecie poświęcić na postój w Annville...
  - Postój? - w głosie chłopaka dało się słyszeć rezygnację.
  - Jeśli wolicie pożyczyć mój wóz - dziewczyna poklepała ciemnozielonego hammera - Musicie mi dać jeszcze jakieś cztery godziny. Wtedy bylibyście w Cargo jutro rano, wliczając w czas postój nocny, lub gdzieś godzinę przed północą bez dłuższego zatrzymywania. Karawany i mniejsze dostawy możecie złapać dopiero koło osiemnastej - ostatnie pojechały godzinę temu.
  - A ile to zajmuje karawanom?
  - Więcej wozów i sprzętu to równiejsze trasy i spokojniejsza jazda - Wendy wlepiła wzrok w sufit, w namyśle stukając palcem po wargach. - I pewnie będą omijać kaniony z obawy przed napadami...cóż, im większa karawana, tym dłuższy czas przejazdu - wzruszyła ramionami ponownie kierując spojrzenie zielonych oczu na Erosa.
  - Skorzystamy z hammera - wtrącił jakiś głos od strony wejścia. - Najlepiej będzie dojechać tam rano.
  Przez garażowe drzwi do środka wszedł kolejny nietypowy podróżny. W oczy rzucał się przede wszystkim nie tyle wzrost, co budowa ciała przywodząca na myśl zbytnio rozciągniętego ciastowego ludka, oraz hełm z czarną szybą. Chyba musieli się z Erosem znać - nieznajomy jedynie powłóczyłby wzrokiem po nowo przybyłym, może uniósłby jedną brew, po czym stracił zainteresowanie. Mężczyzna w czerwonej kurtce tymczasem znowu wydał się zdziwiony.
  - Tak szybko się uwinąłeś? - spytał. Dziewczyna uniosła pytająco brew. Uwinąć? Z czym?
  Szary jedynie wzruszył ramionami.
  - Nie chcieli gadać - rzucił krótko.
  - Czy ty ich... - chłopak wskazał palcem na wystającą sponad ramienia mężczyzny podejrzaną rękojeść.
  - Nie wyciągałem katany - uspokoił go towarzysz.
  - Ale i tak ich złoiłeś?
  - Jak mówiłem, nie chcieli gadać - szary uciął temat, po czym zwrócił się do Rudej: - Dasz radę załatwić wszystko w dwie godziny?
  - Cztery - odparła dziewczyna zeskakując z maski.
  - Trzy - targował się najemnik zakładając ręce na piersi.
  - Trzy i pół - Szprycha spapugowała jego pozę, co wyglądało dość niepoważnie biorąc pod uwagę różnicę wzrostu obu targujących się łowców nagród.
  - Zgoda - odpowiedział szary po krótkiej chwili ciszy.
  - To będziecie mieli swój transport - Wen uśmiechnęła się zadowolona  i przyjacielsko walnęła Erosa ręką w plecy.
  Ku jej niememu zaskoczeniu pod palcami poczuła coś twardego, zamiast spodziewanych ludzkich pleców. Owszem, w tych czasach dużo osób nosiło na sobie choćby i kamizelki kuloodporne, ale ubranie Erosa zdecydowanie nie wydawało się być twarde jak...metal? Dziewczyna była pewna, że wyczuła pod dłonią metalową płytkę zamiast łopatki. Czyli to, co wzięła mylnie za kombinezon...
  O cholera, przeszło jej przez myśl. Facet jest cyborgiem.
  Gdy mózg Śruby na chwilę stracił kontakt z rzeczywistością, chuderlak skierował się w stronę wyjścia, rzucając coś o odnalezieniu jakiejś Jennifer, chociaż Wendy właściwie nie słyszała żadnego komunikatu. Eros pomachał mu na do widzenia i zwrócił się do mechaniczki:
  - To skoro Zero poszedł już szukać Jen... - urwał nagle. - Dobrze się czujesz?
  Clockwork zdała sobie sprawę, że dalej trzyma mu dłoń na plecach. Zabrała ją szybko i ogarnęła się...a przynajmniej na tyle, na ile mogła ogarnąć się Dziewięciopalca.
  - PRAWDZIWY CYBORG! - wypaliła nagle, chociaż nie planowała się tym dzielić na głos.
  Chłopak drgnął lekko na ten wybuch. Bardziej wydawał się jednak rozbawiony niż urażony.
  - Skądże. Podróba. Wyprodukowały mnie biedne dzieci ze wschodu - zaśmiał się lekko. - Nigdy nie widziałaś chodzącego implantu?
  - Do tej pory tylko słyszałam o przypadkach zastąpienia ponad 50% ciała wszczepami - dziewczyna bezpardonowo chwyciła jego dłoń i zaczęła po kolei zginać palce, jakby oglądała jakiś niespotykany gatunek zwierzęcia.
  - Wiesz, z matematyki dobry nie jestem, ale to co po mnie zebrali to na pewno nie 50% - odparł Eros. Nie wyrwał jej dłoni, chociaż na pewno sytuacja w jakiej się znalazł mogła normalnemu człowiekowi wydawać się nieco kłopotliwa.
  - Niesamowite... - mruknęła sama do siebie Szprycha zginając mu rękę w łokciu.
  - Emmm...nie chcę być upierdliwym typem klienta, ale chcielibyśmy jednak dojechać do tego Cargo.
  - Ach, no tak. Wybacz - Wendy w końcu go puściła i już miała ruszyć w stronę hammera, gdy nagle przyszło jej coś do głowy: - Skoro już zostajesz...nie obrazisz się, jeśli zadam ci kilka pytań podczas pracy?

Red? Nie odgonisz jej :P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz