czwartek, 21 stycznia 2016

Od Zero (CD Mare) - Trop

        Najwyraźniej oboje początkujących łowców nagród nie zdawało sobie sprawy jak niewiele się nawzajem przez te dwa lata zmienili.
  Zero stał w miejscu zamurowany, jakby nie chciał czegoś spłoszyć. Patrzył na Mare szczerze zdziwiony. A dziewczyna najwyraźniej nie zamierzała go puścić.
  - Za co ty mnie przepraszasz? - zapytał.
  - Za to, że ostatni raz widziałam cię na muszce rewolweru? - odpowiedziała Siren jakby to było oczywiste.
  Najemnik spróbował się delikatnie wyszarpnąć z uścisku, ale Mare jak na tak drobną posturę okazywała się mieć niesamowicie dużo siły. Spróbował drugi raz, nieco mocniej, ale jego próby spełzły na niczym. Najwyraźniej w tym Siren była niezmienna - jej przytulanie dalej przypominało uścisk w imadle. W końcu Zero westchnął i poddał się:
  - Też tęskniłem.
  Dziewczyna puściła od razu, wielce zadowolona z siebie i ruszyła przodem ze zdobytym radiem pod pachą. Najemnik pokręcił z niedowierzaniem głową. Pewnych cech najwyraźniej nie da się w człowieku zmienić.
  Nagle za nimi rozległ się ryk silników. Do miasta wpadły dwa pojazdy, a na nich jeszcze więcej bandytów. Zero stanął plecami do Mare i wyciągnął pistolet. Dziewczyna przeładowała rewolwer. Napastnicy jednak z jakiegoś powodu nie strzelali. Darli się przeklinając i wyjąc na zmianę. Dwa buggy krążyły wokół łowców nagród, ale nikt nie próbował oddać strzału.
  - A to co ma znaczyć? - rzuciła przez ramię Siren.
  - Bawią się - wyjaśnił Zero. - Jak skag zdechłą myszą.
  - Ta ich jeszcze kilka razy ugryzie - powiedziała z uporem dziewczyna.
  - Podziwiam chęci - odparł mężczyzna.
  Nagle w krąg wdarł się trzeci pojazd. Zero odskoczył do tyłu, gdy buggy niemal go przejechało. Samochód gwałtownie zahamował i dopiero teraz był zdolny zobaczyć kierowcę.
  - Do wozu! - krzyknęła Jill.
  Mare z uśmiechem wskoczyła na miejsce pasażera, Zero natomiast siadł na tyle pojazdu i bez dłuższego zastanowienia zdjął wiszący na plecach karabin snajperski. Jill niemal natychmiast wcisnęła pedał gazu. Pojazd zaryczał i ruszył do przodu zostawiając za sobą tumany kurzu. Bandyci początkowo zaskoczeni obrotem sytuacji szybko wszczęli pościg, jeszcze bardziej zadowoleni.
  Armadillo otoczone było wieloma ostańcami skalnymi - wysokie kolumny z pomarańczowo czerwonego kamienia stanowiły naturalne przeszkody. Jill jednak niesamowicie zręcznie manewrowała między nimi, utrudniając bandytom utrzymanie odpowiedniej do strzału odległości. Napastnicy byli uzbrojeni głównie w najzwyklejsze shotguny, kilki miało też karabiny maszynowe. Strzelali przed siebie na ślepo, ale dzięki ostańcom mało która kula była w stanie musnąć klatkę buggy. Wiele z nich po prostu nie dolatywało. Odległość była tym razem po stronie uciekających - broń Zero miała dalszy zasięg niż ich, a w połączeniu z jego umiejętnościami...cóż, póki co same plusy.
  Najemnik klęcząc na jednym kolanie czekał cierpliwie z przeładowanym karabinem na czysty strzał. Mierzył bezpośrednio w czoło kierowcy bliżej jadącego buggy. W całkowitym skupieniu nie drgnął mu nawet palec.
  - Skąd się tu wzięłaś? - Mare próbowała przekrzyczeć ryk silnika na pełnych obrotach.
  - W połowie drogi do domu zdałam sobie sprawę, że zostawiłam młodszą siostrę w mieście pełnym bandytów - odpowiedziała skręcając gwałtownie. - A tak w ogóle, to miło cię widzieć, Zero!
  - Ciebie też, Jill - rzucił w odpowiedzi dalej trzymając wzrok na celowniku.
  Przez jedną chwilę ścigający ich pojazd znalazł się na tyle blisko, by bandyci mogli rozpocząć ostrzał. Zero wziął oddech i nacisnął spust. Pocisk trafił w głowę kierowcy, który opadł bezwładnie na kierownicę, gwałtownie skręcając w najbliższy filar. Samochód przetoczył się kilka razy gubiąc pasażerów i spowalniając na minutę drugie buggy. Drugi pojazd skręcił w ostatniej chwili, decydując się zbliżać z boku. Zero wystrzelił po raz drugi, ale kierowca zasłonił się pasażerem. Od karoserii obok najemnika odbił się pocisk. Mare wyciągnęła rękę w stronę kolumn przed nimi. Jill domyśliła się co zamierza zrobić jej siostra. Odczekała kilka sekund. W ich stronę leciało coraz więcej strzałów. Siren skupiła się i za pomocą telekinezy udało jej się pociągnąć kolumny do siebie. Jill skręciła gwałtownie, niemal gubiąc siedzącego na tyle Zero. Kolumny zawaliły się grzebiąc bandytów.
  Siren opadła na oparcie oddychając ciężko. Jej siostra spojrzała na nią z troską, ale dziewczyna tylko uśmiechnęła się lekko i pokręciła głową, że nic jej nie jest. Zero obserwował jeszcze tyły, po czym usiadł na tylnym siedzeniu. Położył rękę na ramieniu Mare w niemym zapytaniu, ale otrzymał tą samą odpowiedź co Jill.
  - Mój Boże - wydusiła z siebie starsza Crowley. - Było blisko, ZBYT blisko. I wy chcecie się tym zajmować zawodowo?
  - Już się tym zajmujemy - odpowiedział Zero. - Mamy trop.
  Siren podniosła zdobyte radio z samochodu terenowego ludzi Basanovy.
  - Dasz radę się tym zająć? - zapytała.
  - Nie ma problemu - Jill na chwilę odwróciła wzrok od drogi. -  Stary model, zajmie mi to góra...CHOLERA JASNA! - Crowley gwałtownie nacisnęła hamulec. Przed nimi szedł sobie spokojnie jakiś samotny skag. Jill nie zdążyła jednak wyhamować i buggy jedynie podskoczył na ,,nierówności", przejechał kilka metrów driftem po czym w końcu się zatrzymał.
  Siostra Mare krzywiła się zaciskając powieki.
  - Błagam, powiedzcie, że to nie był jakiś bardzo brzydki człowiek - wymamrotała słabo.


        Zero ciekawie przyglądał się rodzinnemu zdjęciu Crowley'ów. Widział je już wcześniej. Jego wzrok przyciągała jedna rzecz: dziura po kuli, tuż obok głowy ojca Mare i Jill.
  - To tu zawsze było? - rzucił zaczepnie.
  Siren przewróciła oczami.
  - Chyba już cię przepraszałam - zauważyła.
  I to całkiem solidnie, pomyślał najemnik. Niektórym ludziom mogłoby się to wydawać nieprawdopodobne. W końcu Mare przecież niemal go  p o s t r z e l i ł a. Ledwo uniknął strzału, bo się go zupełnie nie spodziewał. Chyba miał po nim nawet rysę na hełmie, ale nie umiał stwierdzić którą. A on mimo to jej wybaczył. Ba! Nawet się tym nie przejmował. Zachowywał się naturalnie, jakby te dwa lata wcale nie minęły. No, poza jednym - ich zerwania nawet nie trzeba było potwierdzać słowami. Strzał, choć nie trafił, jednak Zero zabolał.
  - MAM TO! - rozległo się wołanie Jill.
  Mare wbiegła po schodach na górę, a za nią Zero. Pseudo pracownia starszej Crowley znajdowała się na strychu budynku. Dziewczyna siedziała przy klawiaturze w otoczeniu kilku monitorów. Do jednego z komputerów podpięła skradzione radio.
  - Nie było to łatwe, ale znalazłam - Jill uśmiechała się tryumfalnie. - Zastanawiało mnie dlaczego sygnał jest tak trudno wyśledzić. Teraz już wiem: główny nadawca się  p r z e m i e s z c z a.
  - A to znaczy...? - zagaiła Mare.
  - Że radio, z którego pochodził ostatni komunikat nie jest na żadnej stacji, tylko w samochodzie - wyjaśniła siostra.
  - Wozie Basanovy - domyślił się Zero.
  - Dokładnie - Jill wyciągnęła się na krześle zadowolona z siebie.
  - A gdzie jest teraz? - zapytała Siren.
  - W Devlin - Jill wskazała na odpowiedni monitor. - Na złomowisku.

Mare? To żem się machnęła ;P

14 komentarzy:

  1. ,,Strzał, choć nie trafił, jednak zabolał" - Ten cytat serio mnie ruszył O.o Masz duszę poety, Nyan! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Argh, liczyłam że nie zauważysz *^* Wydało się...

      Usuń
    2. Nawet j a zauważyłam, że ma to ukryte znaczenie o.O Nyan, nie chcę Cię martwić, ale jeśli nieogarnięta Blue to dostrzegła, nie licz, że ktoś to przegapi XD

      Usuń
    3. Well...shit, I'm done XD To wszystko przez moją ostatnią fascynację literaturą piękną...For fuck sake! Nawet ja teraz coś widzę we WŁASNYM cytacie O.o

      Usuń
    4. Ja od czasu pomysłu bitwy na wiersze zaczęłam zapamiętywać wszystko co z literaturą piękną związane. A potem skończyło się na tym, że recytowałam "Upiora" w klasie XD
      Czyli to wszystko przez Revana i Thalię! Skubani *^*

      Usuń
    5. Też tak sądzę *^* Ale co my im możemy zrobić? Thalia może nas zatłuc samą stłuczoną butelką, o Re i jego arsenale już nie wspominając...

      Usuń
    6. A jeśli się zmówią przeciwko nam, czeka nas istne piekło *^* Thal łeb mi urwie za ten wiersz...

      Usuń
    7. Tobie urwie łeb i po sprawie. Ale Re ma hak...

      Usuń
    8. ... a hak to naprawdę paskudna broń. Musiałybyśmy znaleźć jakąś skrytkę. O schowaniu się na lądzie i morzu nie ma mowy, więc... pod ziemią? o.O

      Usuń
    9. Zupełnie jak w Metro 2033 O.o Tylko, że wściekła Thalia w zmowie ze wściekłym Revanem to coś gorszego od wojny nuklearnej

      Usuń
    10. Wściekły Re O.o Już sobie to wyobrażam. Takie nierealne, a jednak groźne. Razem wywołaliby nie tylko Trzecią Wojnę Światową, ale i dwie kolejne. Podziemia na nic się tutaj nie zdają, przed nimi nie ma ucieczki ;-;

      Usuń
    11. To pomyśl co się stanie, jeśli namówią do współpracy HALTA! XD Apokalipsa!

      Usuń
    12. Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy to wielki napis "HALT" i już zaczęłam się śmiać. What the Hell? XD

      Usuń